Zmiana właścicielska w Widzewie. My to już skądś znamy!

Walne Zgromadzenie Członków Stowarzyszenia Reaktywacja Tradycji Sportowych Widzew Łódź zdecydowało, że Tomasz Stamirowski objął wczoraj 79 procent nowo wyemitowanych akcji piłkarskiej spółki, pozostałe 21 procent akcji pozostanie pod kontrolą stowarzyszenia. Inwestor zobowiązał się przekazać na klub, w ciągu pięciu lat, 15 milionów złotych. Trzeba przyznać, że kwota nie powala.

Deklaruje też, że chce poszukać inwestora, dzięki któremu będzie można zbudować ośrodek treningowy.

- Jestem zdecydowany włożyć połowę środków, jakie posiadam w Widzew - mówił w prasowym wywiadzie Stamirowski. - Bo chciałbym, żeby wygrywał. To byłby wstyd, gdybyśmy sami, bez pomocy kogoś spoza Widzewa, nie byli w stanie doprowadzić go przynajmniej do ekstraklasy.

Brzmi to dość pięknie, gdyby nie pewne ale...

Bez wątpienia kibice Widzewa pamiętają, co mówił przed trzema laty, kiedy pełnił funkcję prezesa Stowarzyszenia RTS Widzew. Wówczas był pewien, że przeprowadzone zmiany pomogą usprawnić funkcjonowanie i zrealizować ambitne plany. To za jego rządów trafił do klubu z al. Piłsudskiego prezes z ogłoszenia (też deklarował, że jest kibicem Widzewa, podobnie jak jego cała rodzina). Jak to się skończyło, wszyscy pamiętamy. Zatrudniony za blisko 30 tysięcy złotych miesięcznie dyrektor sportowy nie oczarował jakością zespołu i także on po jakimś czasie trafił na śmietnik widzewskiej historii.

Stamirowski deklarował wtedy także: - Bez wątpienia pomogę w wejściu na kolejny poziom organizacyjny. Chcę zaangażować się w wypracowanie wizji Widzewa za 10 lat i jej wdrażanie. Na pewno najważniejsze będzie uporządkowanie długoterminowych planów w postaci całościowej strategii, ułożenie priorytetów i dopracowanie poszczególnych projektów oraz wyznaczenie osób do ich realizacji.

Z tego co wiadomo, zespół ostatnio nie zrobił kroku w przód, a finanse spółki, delikatnie mówiąc, nie są w chwili obecnej najlepsze. Wypada jednak trzymać kciuki za to, że tym razem Stamirowskiemu pójdzie znacznie lepiej. Wszak to teraz jego prywatny interes, a nie pewnej kibicowskiej grupy...