18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zmarła turystka była dyrektorką łódzkiej szkoły! Strącił ją w przepaść żołnierz GROM-u

(g)
Prawdopodobnie w najbliższy poniedziałek odbędzie się pogrzeb Marty Lebiedzik, łodzianki, która w miniony poniedziałek tragicznie zginęła podczas wspinaczki na Rysy.

Kobieta wchodziła na górę w towarzystwie męża i młodszej koleżanki.
- Warunki do wspinaczki były bardzo dobre a trasa nie należała do trudnych - mówi Tomasz Lebiedzik, mąż łodzianki. - Na szczyt prowadziły wyżłobione w skale stopnie.

Podczas wchodzenia trójkę łódzkich turystów minął mężczyzna z nartami, który w wyższej partii góry zamierzał na nich zjechać.
- Tłumaczyliśmy mu, by tego robił, bo warunki do szusowania były fatalne - opowiada pan Tomasz. - Niestety, nie posłuchał nas.
Kilkanaście minut później ten sam mężczyzna już podczas zjazdu oderwał się od ściany i runął w dół, wprost na przechodzących poniżej łodzian. Spadając wpadł na 40-letnią kobietę i jej młodszą koleżankę. Starsza z nich straciła równowagę i poleciała w przepaść, młodsza w ostatniej chwili wbiła w ścianę czekan i przytrzymała się go. To uratowało jej życie.

Czytaj też: Wypadek w Tatrach. Turystkę z Łodzi strącił w przepaść ski-alpinista [aktualizacja]

Sprawcą zdarzenia okazał się być 36-letni funkcjonariusz elitarnej jednostki GROM. Żołnierz posiadał ogromne doświadczenie bojowe. Uczestniczył dwukrotnie na misjach w Afganistanie i trzykrotnie w Iraku. Wojskowe szlify nie pomogły mu w górach.

Marta Lebiedziak była dyrektorką Niepublicznego Liceum i Gimnazjum Umiejętności Twórczych w Łodzi przy ul. Rewolucji 1905 r 52. Uczyła tam też języka polskiego. Jak podkreślają jej znajomi i przyjaciele w życiu miała dwie pasje: nauczanie i góry.
- Lubiła się wspinać, często chodziła z mężem na sztuczną ściankę - mówi Grzegorz Graczyk, znajomy.

- Była niezwykłą kobietą, dobrym duchem i doskonałym przyjacielem - mówi Jakub Koźba, przyjaciel zmarłej. - Kiedyś uczyła mnie nawet polskiego. Pamiętam, że na jednej z lekcji postawiła mi dwóję. Po latach śmialiśmy się z tej historii. Ciężko przywyknąć do tego, że już jej nie ma.
Marta Lebiedzik pozostawiła męża i dwie córki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany