Zieleń miejska w Łodzi usycha. W mieście co roku przy ulicach, na placach sadzi się tysiące drzew, ale wiele z nich usycha

Na wielu zwinęły się albo uschły liście, inne wyglądają jak w okresie spoczynku - już bez liści, z gołymi gałęziami. Np. na ul. Hetmańskiej przy ul. Książąt Polskich i dalej przy ul. Augustów. Wzdłuż ścieżki rowerowej na ul. Rokicińskiej w rejonie krańcówki tramwajowej widać rachityczne uschnięte drzewka. Ale i większe okazy nie wyglądają lepiej, m.in. te posadzone w ubiegłym roku na al. Włókniarzy.

Po co sadzi się tyle drzew, skoro potem się o nie nie dba? - pyta pan Artur, mieszkaniec Janowa, przed którego blokiem uschły młode drzewa, które zastąpiły posadzone rok wcześniej również uschnięte rośliny.

Galeria! KLIKNIJ

Przypuszczalnie część drzew nie odżyła po ubiegłorocznym suchym i gorącym lecie. Miasto nie odpowiedziało na pytanie, ile drzew posadzonych w ostatnich sezonach uschło.
- Prowadzimy ich kontrole na bieżąco i jeśli jest to koniecznie, wymieniamy. Najczęściej są to wymiany na koszt wykonawcy prac, w ramach gwarancji - tyle ma do powiedzenia.

Tymczasem w tegorocznej wiosennej akcji sadzenia przybędzie ponad 20 tysięcy drzew - zarówno tych wkopywanych w ramach zalesiania terenów, np. przy ul. Opolskiej, jak inwestycji drogowych, np. na al. Rydza-Śmigłego, ul. Wojska Polskiego, przy wiadukcie na ul. Przybyszewskiego.
W ostatnich tygodniach drzewa "wyrosły" przy al. Piłsudskiego na odcinku od ul. Kilińskiego do ul. Sarniej oraz przy ul. Konstantynowskiej, a jeszcze mają być na ul. Liściastej, Wiślickiej, Pomorskiej oraz na ul. Tymienieckiego wzdłuż nowej drogi rowerowej, która zostanie przedłużona śladem dawnej Kolei Scheiblerowskiej.
Oby tym razem się przyjęły.