Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zespół Kiss zagrał emocjonujący koncert w łódzkiej Atlas Arenie

Dariusz Pawłowski
Dariusz Pawłowski
To była jedna z największych produkcji, o największym bogactwie efektów pirotechnicznych, z jaką przyszło się zmierzyć agencji Prestige MJM, organizującej koncert. Fani, którzy uczestniczyli w wieczorze z zespołem Kiss w łódzkiej Atlas Arenie, zapamiętają to wydarzenie na długo.

Amerykańska grupa Kiss przybyła do Łodzi w ramach pożegnalnej trasy End of the Road World Tour. A skoro to pożegnanie, musiało być spektakularne. Na koncert w Łodzi organizatorzy musieli zapewnić m.in. 43 butle z gazem do pokazów pirotechnicznych i 200 kg suchego lodu. Cały sprzęt niezbędny do wyprodukowania koncertu przywieziono w 16 ciężarówkach, a 70 osób z amerykańskiej ekipy koncertowej Kiss przyjechało pięcioma autobusami. Sam zespół poruszał się czterema prywatnymi samochodami. Trzeba było też przygotować dla całej produkcji i artystów 350 ręczników.

Repertuar koncertu to głównie utwory z najlepszych dla Kiss lat 70. i 80. Muzycy w rytm pierwszych dźwięków "Detroit Rock City" pojawili się na ogromnych platformach, które spod wysokości samego sufitu zjechały z nimi na poziom sceny. Przez pierwszy kwadrans na scenie eksplodowało więcej fajerwerków, niż u wielu innych wykonawców przez cały koncert. A każdy utwór miał własną oprawę, reżyserię świateł i coraz bardziej szaloną atrakcję. W trakcie "I Love It Loud” Gene Simmons podpalił rękojeść miecza i "ział" ogniem ze sceny; podczas "God of Thunder" basista pluł krwią, a gdy przyszedł czas na "I Was Made for Lovin’ You”, Paul Stanley przejechał na tyrolce nad głowami publiczności na platformę na środku hali. Wokalista stamtąd odśpiewał kultowy kawałek, znów wskoczył na tyrolkę i "przefrunął" na główną scenę. A to wszystko w butach na wysokich koturnach, z gitarą zawieszoną na ramieniu i siedemdziesiątką na karku... A fani założyli wówczas specjalnie przygotowane przez organizatorów papierowe maski. Na zakończenie całego spektaklu zaś publiczność utonęła w konfetti, które ulatywało w powietrze przez cały utwór "Rock And Roll All Nite”.

- W naszej historii zrobiliśmy ponad 160 koncertów i można powiedzieć, że każdy z tych elementów, które w Łodzi były wykorzystane, w tych produkcjach się pojawiał. Ale nigdy nie było tak, żeby podczas jednego koncertu wykorzystano wszystkie z nich. Aż do teraz. Praktycznie nie było utworu, który nie byłby opakowany tymi atrakcjami! - komentował Janusz Stefański z Prestige MJM, która zorganizowała koncert.

Podczas pożegnania Kiss z Polską fani dostali wszystko to, czego od lubianego zespołu oczekiwali. Znakomity wieczór.

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiał oryginalny: Zespół Kiss zagrał emocjonujący koncert w łódzkiej Atlas Arenie - Dziennik Łódzki

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany