Przebieg drogi wytyczono w latach osiemdziesiątych i dopóki nie zaczęli się tutaj osiedlać mieszkańcy, nikomu to nie przeszkadzało. Obecni mieszkańcy obawiali się jednak samochodów jeżdżących zbyt blisko ich domów i to ulicą, gdzie ruch odbywa się szybko, brakuje chodników oraz oświetlenia. Zaczęli zatem wnioskować do Zarządu Dróg i Transportu o uregulowanie tej sprawy. Początkowo ZDiT próbował spowolnić tam ruch - ustawiono szykany, ograniczono prędkość do 30 km/h, ale kierowcy nic sobie z tych zakazów nie robili.
Dlatego z inicjatywy mieszkańców pojawiła się siatka, co zmuszało kierujących do jazdy wahadłowej. A już samochód większy niż osobowy w ogóle miał problem, aby przejechać tym odcinkiem ulicy. Po nagłośnieniu sprawy, drogowcy zrobili kolejny krok - wykraczowali rosnące przy ulicy krzaki, aby poszerzyć ją o wąski odcinek gruntówki tak, aby mogły zmieścić się dwa auta.
Minęły 2 lata i mieszkańcy ul. Dennej nie doczekali się zapowiadanego tam remontu. ZDiT go nie wyklucza, ale terminów nie podaje.
- Niestety po drugiej stronie także są prywatne działki i dodatkowo znajdują się tutaj słupy energetyczne. Najpierw trzeba byłoby to uregulować - dodaje Andrzejewski.
Urzędnicy za to postanowili oddać mieszkańcom ich teren.
- Z fragmentu, na którym znajdują się prywatne tereny zrywamy asfalt. Niestety wiązać się to będzie z koniecznością jazdy wahadłowej w tym miejscu. Przypominamy, że pierwszeństwo mają kierowcy jadący od lotniska - tłumaczy Tomasz Andrzejewski, rzecznik prasowy Zarządu Dróg i Transportu w Łodzi.
Prace związane z oddaniem terenu mieszkańcom ul. Dennej powinny zakończyć się w najbliższych dniach.
Zobacz też:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?