Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdesperowani kupcy z targowiska Dolna-Ceglana walczą o godne miejsca pracy! [zdjęcia, FILM]

(LS)
- Od 18 lat tutaj sprzedaje moje bibeloty i nikomu to nie przeszkadzało - mówi z rozpaczą pani Henia.
- Od 18 lat tutaj sprzedaje moje bibeloty i nikomu to nie przeszkadzało - mówi z rozpaczą pani Henia. Lila Sayed
Do karczemnej awantury z udziałem kupców, strażników miejskich i urzędników doszło we wtorek na targowisku Dolna-Ceglana. Wszystko przez zmiany, które od dwóch tygodni próbuje wprowadzić urząd miasta. Chodzi o grupę kilkudziesięciu kupców z mieszczącego się od strony ul. Zgierskiej (chodnik i plac przy sklepie Biedronka) pchlego targu. Z dnia na dzień urzędnicy poinformowali ich, że mają przenieść się w inne miejsce.

- Nagle okazało się, że miejsce, w którym przez lata odbywał się pchli targ, powinno zostać zwolnione i handel jest niedozwolony - mówią przesiedleni kupcy - Skierowano nas do drugiej części rynku (od strony ul. Dolnej - przyp. red.), gdzie nie ma betonu tylko piach i tłok!

Po próbie zrobienia interesów w tamtym miejscu handlarze zawinęli asortyment i wrócili w dawne miejsce targowe. Na betonowym placu, gdzie powstał parking, panie rozłożyły koce i wyciągnęły swoje bibeloty. I wtedy dopiero zrobił się problem. Zarządca targowiska wezwał na miejsce strażników miejskich, którzy mieli przegonić handlarzy. Handlarze ruszyć się nie dali...

- Niech sobie na tamtym piachu zbudują parking, bo mnie się towar kurzy i brudzi! - denerwuje się Bożena Kobus, który dorabia na targowisku sprzedając zbędne przedmioty z szafy.

- Przecież wszyscy się tutaj zmieścimy, i my i samochody - mówi bardziej spokojnie inna z wygnanych handlarek. - Możemy zapłacić placowe (dotychczas tego nie robili - przyp. red.) i godnie pracować!? - pyta.

- Chcemy uporządkować teren targowiska. Stąd te zmiany - tłumaczy Marek Gralak członek zarządu Spółki Przedsiębiorców i Rolników targowiska Dolna-Ceglana w Łodzi. - W miejscu parkingu nie możemy prowadzić sprzedaży, bo miejsca postojowe zarabiają na siebie, a handlarze nie...

- Od 18 lat sprzedaję tutaj moje bibeloty i jak dotąd nikomu to nie przeszkadzało. Dlaczego miasto nagle rzuca nam kłody pod nogi? - pyta z rozpaczą pani Henia, mieszkanka Bałut. - Czujemy się jak wypędzeni do getta. Pani prezydent, daj nam godnie handlować!

Kupcy z pchlego targu handlują używanymi przedmiotami, które znajdują w swoich szafach. Zarabiają po kilkanaście (czasem kilkadziesiąt) złotych dziennie. Mają swoich stałych klientów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany