Na początku czerwca obchodził swoje 77. urodziny. Artysta znany z występu w takich produkcjach, jak „Akademia Pana Kleksa”, „Znachor”, „Konsul” czy „Ucieczka na wolność”, z aktorstwem związany jest od ponad 50 lat.
Mówi się o nim, że ma jeden z najwspanialszych głosów w Polsce - a z pewnością taki, który większość fanów rozpoznaje już po jednym słowie. Fronczewski zaskarbił sobie sympatię fanów także jako piosenkarz i satyryk, twórca kultowej postaci Franka Kimono
W ostatnich czasach mniej go w sztuce, a więcej w reklamie. Cóż, takie czasy i z czegoś trzeba żyć.
Lubiany aktor od kilku dekad zachwyca, jednak sam nie ma na ten temat zbyt optymistycznych przemyśleń...
- Film jest jak igrzyska olimpijskie - wyznał w autobiografii „Ja, Fronczewski”. - Pojedynczy występ raz na jakiś czas. Mam wobec siebie podejrzenie, że po prostu nie byłem i nie jestem wystarczająco... światłoczuły, jak na potrzeby kinowego ekranu. Są aktorzy, których kamera kocha. Myślę, że mnie tylko lubi i zapewne dlatego nie miałem w polskim kinie wielkich wyzwań.
- Ja już jestem na ostatniej prostej, stygnę powoli, a film to przede wszystkim domena ludzi młodych. Starszym człowiekiem raczej niespecjalnie się zajmuje. Trzeba mieć pomysł na to, jak go zagospodarować, co gość w latach mógłby mieć do powiedzenia z ekranu.
Wpływ na decyzję Fronczewskiego o ograniczeniu aktywności zawodowej mogą mieć też jego problemy zdrowotne. Aktor w ciągu zaledwie 3 lat przeszedł aż 4 operacje, w tym 3 kardiologiczne.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?