Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbyt wcześnie na świętowanie w Widzewie

(bart)
Kibice czekają na kolejne okazje do radości widzewiaków w tym sezonie
Kibice czekają na kolejne okazje do radości widzewiaków w tym sezonie krzysztof szymczak
Kto wie, czy nie największą niespodzianką 25. kolejki piłkarskiej pierwszej ligi nie był wynik meczu w Byczynie. Na tamtejszej sztucznej murawie połamała sobie nogi walcząca o awans do ekstraklasy Termalica Bruk-Bet Nieciecza, która uległa Widzewowi 1:2.

Znamy takich kibiców, którzy po tym sukcesie czterokrotnych mistrzów otworzyli kilka butelek. I nie były to szampany. Mamy nadzieję, że w tym gronie nie znaleźli się zawodnicy drużyny prowadzonej przez trenera Wojciecha Stawowego. I nie tylko dlatego, że mieliby później spore problemy ze strony tego szkoleniowca.

Ujmijmy rzecz brutalnie – na razie widzewiacy zrobili tej wiosny naprawdę stanowczo zbyt mało, żeby realnie myśleć o uniknięciu spadku do drugiej ligi.

Oczywiście mamy świadomość, iż do końca sezonu 2014/2015 pozostało jeszcze dziewięć spotkań i teoretycznie wszystko może się zdarzyć. Ze sportowym cudem, którym byłoby utrzymanie się Widzewa na zapleczu ekstraklasy, włącznie. Nadal trudno nam jednak uwierzyć, że łodzian stać na serię zwycięstw w stylu chociażby Zawiszy Bydgoszcz (sześć kolejnych wygranych).
Obyśmy się mylili. Pierwszym krokiem do przekonania, że jest to możliwe, będzie sobotnie starcie z Flotą w Świnoujściu (godz. 16).

Zespół z Łodzi jeszcze nigdy nie triumfował tam w oficjalnym spotkaniu, może więc Stawowy chociażby pod tym względem zapisze
się w historii klubu.

Rzecz jasna doceniamy fakt, że widzewiacy okazali się lepsi od Termaliki. Po opiekunie niecieczan Piotrze Mandryszu widzieliśmy, że naprawdę chciał wygrać w Byczynie. To mu się jednak nie udało, a przecież gospodarze mogli i powinni zwyciężyć efektowniej. Warto, aby popracowali nad skutecznością, jest przecież niemal pewne, że przyjdą spotkania, w których trzeba będzie wykorzystać jedną czy dwie klarowne sytuacje, aby myśleć o sukcesie.

Najciekawsze, że team z Łodzi był najgroźniejszy wtedy, kiedy nie wymieniał kilkunastu podań wszerz boiska, a więc unikał tak uwielbianej przez jego trenera tiki-taki. Nie wymagamy od Stawowego, by głośno przyznawał się do zmiany stylu gry, ale liczymy, że pozwoli na to piłkarzom. Czasem proste, sprawdzone środki bywają najlepsze. Cały czas wierzymy, że ten trener wie, iż walka toczy się także o to, by wrócił do szkoleniowego topu w Polsce.

Poniedziałek był wolnym dniem dla łodzian. Na kolejnych zajęciach spotkają się dzisiaj przed południem, trening zaplanowano na jednym z boisk w Gutowie Małym. Jutro i w czwartek także odbędą się jedne zajęcia, natomiast do Świnoujścia zespół wyjedzie w piątek. To stanowczo zbyt długa podróż, żeby zaplanować ją na sobotę.

Poza rekonwalescentem Mateuszem Broziem do dyspozycji Stawowego będą wszyscy zawodnicy z szerokiej kadry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany