Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Lew-Starowicz: Nie jest tak, że Polacy zdradzają na prawo i lewo

Katarzyna Szczecińska
Zbigniew Lew-Starowicz
Zbigniew Lew-Starowicz fot. Bartek Syta / Polskapresse
- Obyczajowość stała się dalece liberalna, ale to nie oznacza, że cała Polska się puszcza na prawo i lewo - mówi w rozmowie z Katarzyną Szczecińską profesor Zbigniew Lew-Starowicz.

W najnowszym badaniu przeprowadzonym przez Centrum Profilaktyki Społecznej na temat wybranych aspektów seksualnych Polaków odnotowano wyraźny wzrost osób, które zadeklarowały dopuszczenie się co najmniej jednej zdrady małżeńskiej. Czy Polacy zdradzają więcej, czy po prostu swobodniej o tym mówią?
I to, i to. Obyczajowość jest teraz bardziej liberalna, jest łatwiejsze przyznawanie się do tego. Powiedziałbym, że jest to pytanie retoryczne. Jeżeli celebryci są opiniotwórczy, stale się słyszy, że ktoś z kimś romansuje, ktoś się rozwodzi, ktoś ma z kimś romans, z kimś się spotyka, no to nie jest cudem przyzwolenie społeczne, skoro kariera celebrytów między innymi na tym polega. Oni w jakiś sposób kształtują postawy społeczne. O tym się mówi - znane osoby piszą o tym książki, opowiadają o swoich romansach w detalach. To nie jest przyzwolenie w kulturze obecnej?

Wszystkiemu są winne tabloidy i Pudelek?
To daleko posunięta hipoteza, tu sama chęć zdrady jest decydująca. Ludzie zdradzają, bo chcą i mogą, dzisiaj jest po prostu łatwiejsze niż kiedyś.

Na czym może polegać fenomen, że podczas gdy kobiety prowadzą dłuższe romanse, w przypadku mężczyzn są to częściej akty jednorazowe?
Obyczajowość jest tego typu, że łatwiej jest nawiązać kontakt jednorazowy, ale są też dłuższe - te dwa zjawiska współistnieją. Kobiety mają większą skłonność do angażowania się uczuciowo, mają bardziej psychiczny związek z kochankiem. A co do mężczyzn: wystarczy wziąć pod uwagę chociażby prostytucję: czy kobiety korzystają z jednorazowych męskich prostytutek? Czy mężczyźni stoją przy drogach i kobiety się zatrzymują i mają z nimi jednorazowy kontakt? Cała prostytucja, ta uliczna i ta przy drogach jak i w agencjach, to przecież jednorazowy kontakt, i akurat tak się składa, że mężczyźni częściej korzystają z tej formy.

To tylko kwestia podejścia do seksu czy mężczyźni mają swego rodzaju przyzwolenie na korzystanie z usług prostytutek?
Takie instytucje dla kobiet też istnieją, fakt, że jest ich niewiele, ale są. Przyzwolenia nie ma, kto przyzwoliłby mężowi na korzystanie z usług prostytutek? Jest to najstarszy zawód świata z jednego powodu: było takie zapotrzebowanie i były chętne kobiety do wykonywania tego zawodu, no i jak połączymy jedno z drugim, to mamy odpowiedź.

Według najnowszego badania okresem masowych zdrad są firmowe wyjazdy szkoleniowe. Co w takich wyjazdach sprzyja romansowaniu?
To bierze się z tego, że jest towarzystwo zgrupowane w konkretnym miejscu, jest to forma pewnego stresu, bo szkolenie jednak wymaga poświęcenia czasu, uwagi i później się w ten sposób relaksują. Z kolei również jest pewne przyzwolenie na taką formę relaksu. To jest fakt, takie zjawisko ma miejsce, rzeczywiście często słyszę, że na takich szkoleniach często dochodzi do tego typu spotkań. Są to romanse w pewnym sensie biurowe.

Od czego może zależeć fakt, że mężczyźni z wielkich i średnich miast zdradzają swoje żony 10-krotnie razy częściej niż małżonkowie mieszkający na wsi?
Jest na to bardzo prosta odpowiedź: w mieście jest po prostu duża większa dostępność niż na wsi. W miastach jest dużo większa anonimowość i dużo większa łatwość spotkania się, ukrycia. A na wsi każdy patrzy każdemu na ręce, jak ktoś kichnie, to od razu wiadomo kto.

Odnotowano również, że ślub kościelny nie jest czynnikiem ochronnym dla zdrady. Czy istnieje różnica między podejściem do romansów u małżonków biorących ślub kościelny a ślub cywilny?
To, jak się podchodzi do zdrady, to indywidualna cecha osobowościowa. Wiara nie ma z tym nic wspólnego.
14 proc. respondentów ze szkół ponadgimnazjalnych zdeklarowało utrzymywanie równoległych kontaktów seksualnych z więcej niż jedną osobą. To świadectwo podejścia do spraw seksualnych czy może wynik braku odpowiedniego wychowania seksualnego?
To nie ma żadnego związku z wychowaniem seksualnym. Po prostu świat stał się bardziej dostępny, jest na to większe przyzwolenie i dlatego tak się dzieje. Jest większa łatwość i większe zainteresowanie. Dodatkowo jest internet: ludzie nawiązują znajomości, potrafią mieć dwa, trzy równoległe związki. Anonimowość, łatwość, dostępność - to wszystko wpływa na to, że ta obyczajowość stała się tak dalece liberalna, ale to nie oznacza, że cała Polska się puszcza na prawo i lewo. To nie oznacza, że wszyscy już zdradzają i nie ma już monogamicznych związków - po prostu są zróżnicowane.

Czy skłonność do romansów jest problemem?
To zależy, czy to jest problem dla zainteresowanych i dla związku. Jeżeli oni nie mają problemu i sobie z tym radzą - wszystko im się układa, to powiedzą, że nie ma problemu. Problem powstaje wówczas, jeżeli ktoś załapie jakąś chorobę przenoszoną drogą płciową, problem jest wtedy, kiedy związek się rozpadnie, albo jeżeli kochanka zajdzie w ciążę. Wtedy są problemy.

Istnieje zdrada czysto fizyczna, bez żadnego zaangażowania emocjonalnego?
Oczywiście! Jeśli ktoś poszedł do agencji towarzyskiej, to co, zakochał się? No ale jeżeli powstaje romans, który trwa długo - tygodniami albo miesiącami, to na pewno nie jest sam seks, tylko uczucie, przywiązanie, bliskość i intymność - to na pewno jest coś więcej .

Jak trudno jest uratować związek po takich przejściach?
Właśnie tym się zajmujemy, też jestem terapeutą par i leczę te związki, bo zdrada to jest tylko objaw jakiegoś kryzysu. Ale to nie oznacza od razu, że to jest już koniec związku. Może być też tak, że od zdrady powstaje nowy trwały związek - taki wariant też bywa. Wtedy analizuje się dany związek: jakie ma szanse przetrwania, co się dzieje, na czym polegał kryzys.

Można kochać kilka osób jednocześnie?
A jak inaczej wytłumaczyć poligamię, która istnieje w wielu krajach na świecie? No trudno powiedzieć, żeby ci wszyscy poligamiści tylko kochali jedną osobę - jeżeli ktoś ma na przykład trzy żony, to ciężko wykluczyć, że kocha wszystkie. To tak jakby stwierdzić, że cały ten świat poligamii wyklucza miłość.

Są jakieś uniwersalne kryteria zdrady czy każdy patrzy na to inaczej?
Takie kryteria są ustalane w związkach. Są związki takie, gdzie dla kobiety zdradą jest, jeśli partner podnieca się pornografią. W innym związku to w ogóle nie wchodzi w grę - zdradą jest coś innego - na przykład musi być kontakt fizyczny. Kryteria nie są jednoznaczne, nie ma jednego dla wszystkich, jest to sprawa indywidualna.

Często słyszy się, że ktoś dowiadując się o zdradzie partnera, jest w dużym szoku. Da się nie zauważyć oznak romansu partnera?
W typowym związku nikt nie lekceważy podejrzeń, że jest zdrada - to byłby krok samobójczy. No chyba że komuś nie zależy na związku i ten ktoś się cieszy, że będzie miał problem z głowy. Jednak normalnie to się jest wyczulonym na sygnały zdrad: jest poczucie zagrożenia lub zaniepokojenia.

Zdrada jest znakiem, że czegoś w związku brakuje czy niekoniecznie?
I tak, i tak. Jeżeli ktoś potrzebuje seksu, a seks jest sporadycznie - raz na miesiąc albo raz na kwartał, to mamy już odpowiedź, że czegoś w związku brakowało. Jeżeli się nigdy od partnera nie słyszy żadnej pochwały, tylko bez przerwy samą krytykę, to również jest informacja, że czegoś brakowało. Ale znam związki, gdzie dochodzi do zdrad, a nic nie można zarzucić: wszystko jest prawidłowo, ale chęć przygody, odmiany, nowości i tak dalej skłania do zdrady. Jest to bardzo zróżnicowane.

Czy można oczekiwać, że partner, który raz zdradził, będzie zdradzał w przyszłości?
Jeżeli ktoś już kiedyś zdradził, no to wiadomo, że jest bardziej skłonny do zdrad w przyszłości, niż ten, który nigdy nie zdradził - to jest dosyć logiczne. Oczywiście to nie przesądza. Zależy też, jak ktoś to przeżył: czy miał poczucie winy, czy nie. Jeżeli komuś zdrada przyszła lekko jak bułka z masłem, no to można podejrzewać, że i w przyszłości mu to przyjdzie bardzo lekko. Jeśli natomiast dla kogoś to było wielkie przeżycie - ta osoba nie może się pozbierać, ma wielkie poczucie winy, to mamy większą pewność, że to się nie powtórzy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zbigniew Lew-Starowicz: Nie jest tak, że Polacy zdradzają na prawo i lewo - Portal i.pl

Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany