Zastrzyk pod przymusem. Rodzice nie chcą szczepić dzieci

A ma być jeszcze bardziej restrykcyjnie - w znowelizowanej ustawie o zapobieganiu i zwalczaniu chorób zakaźnych jest zapis, że jeśli ktoś nie będzie chciał się szczepić, to lekarz może wobec niego zastosować przymus bezpośredni.

Spacer zamiast szczepionki
Rodzice maluchów, które nie dostały obowiązkowej szczepionki przeciw gruźlicy czy tężcowi, nie chcą się ujawniać. Jedni, bo o ich decyzji nie wie babcia dziecka, a pewnie byłaby przeciwna, inni nie chcą płacić kilku tysięcy kary za to, że nie zaszczepili żadnego ze swoich trojga pociech. Mama trzylatka (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) zgodziła się z nami porozmawiać pod warunkiem, że nikt nie dowie się, do którego przedszkola chodzi jej synek. Ma wątpliwości co do skuteczności szczepionek. Bardziej obawia się powikłań poszczepiennych, niż chorób zakaźnych, na które może zachorować jej dziecko.

- Boję się, aby u synka nie wystąpiły Niepożądane Odczyny Poszczepienne - mówi. - Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP zbiera wszystkie publikacje, artykuły i informacje na temat szczepień, zarówno oficjalne, jak i niezależne, gromadzi też informacje o ich występowaniu. Okazuje się, że występowanie tych odczynów wśród dzieci jest dużo częstsze niż to podaje sanepid. Lekarze często nie zgłaszają takich przypadków, nie wiążą dolegliwości i chorób, które pojawiły się wkrótce po szczepieniach. Brak jest również pełnej informacji o tych lekach, ich składzie i możliwych powikłaniach oraz skutkach ubocznych.

- Moja decyzja o nieszczepieniu synka jest w pełni świadoma i przemyślana - twierdzi mama trzylatka. - Mam świadomość, że osoby szczepione również nie są w pełni chronione. Zapadają na choroby, na które zostały zaszczepione. Moim zdaniem, o odporność powinno się dbać odpowiednio odżywiając dziecko, jak najdłużej karmiąc piersią i spędzając z nim dużo czasu na świeżym powietrzu.

Nie ma winnych
Przeciwnicy zastrzyków obowiązkowych podkreślają również, że przepisy prawa są tak skonstruowane, że gdy już dojdzie u dziecka do odczynów poszczepiennych i powikłań, to nie wiadomo, kto miałby za nie odpowiadać. Wielu jest przekonanych, że szczepionki zawierające rtęć (jest w nich środkiem konserwującym) mogą wywoływać wiele chorób - autyzm, alergie, choroby autoagresywne oraz ADHD. Są przekonani, że za promocją preparatów stoją ich producenci, dla których liczy się tylko zysk. Koncerny farmaceutyczne są przecież w stanie wykreować wirtualną pandemię świńskiej grypy, którą przeżywaliśmy cztery lata temu, aby sprzedać nieprzebadane do końca szczepionki.

"Szczepienia przed podróżą. Żółtaczka pokarmowa, błonica, tężec i krztusiec"

Dlatego też Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP rozważa zaskarżenie do Trybunału Stanu podpisany kilka tygodni temu przez prezydenta RP projekt zmiany ustawy o zapobieganiu i zwalczaniu chorób zakaźnych u ludzi oraz ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Jest w nich mowa o rozszerzeniu obowiązku szczepień oraz możliwości stosowania przymusu bezpośredniego.

- W przypadku uporczywego uchylania się rodziców dziecka od obowiązku zgłaszania się na szczepienia obowiązkowe inspektorzy sanitarni wszczynają postępowanie o nałożeniu grzywny w celu przymuszenia - mówi Zbigniew Solarz, rzecznik państwowego wojewódzkiego inspektora sanitarnego w Łodzi. - W tym roku w województwie łódzkim było siedem takich przypadków

W pierwszym roku życia wszystkie dzieci są szczepione siedem razy przeciwko pięciu chorobom (WZW B, gruźlicy, krztuścowi, błonicy i tężcowi). W drugim roku życia dostają szczepionkę skojarzoną przeciw odrze, śwince i różyczce. Nim ukończą 12 lat dzieci, które mają upośledzoną odporność, są szczepione na ospę wietrzną.