Łódzkie lokale gastronomiczne i kluby walczą o przetrwanie i… przegrywają. Które z nich nie przetrwały konfrontacji z koronawirusem?
Niestety, obostrzenia czerwonej strefy zagrożenia epidemicznego zbierają swoje żniwo. Zamknął się klub muzyczny Żarty Żartami, dla którego gwoździem do trumny okazało się ograniczenie liczby uczestników wydarzeń kulturalnych do 25 proc. publiczności. Organizowanie koncertów stało się nieopłacalne, a z tego klub się utrzymywał.
- Na razie trudno powiedzieć, czy to decyzja ostateczna, czy tymczasowe rozwiązanie. Wszystko zależy od tego jak będzie rozwijać się sytuacja w kraju. Jeśli od stycznia lub od lutego przyszłego roku będziemy mogli wznowić normalną działalność koncertową, być może wrócimy do funkcjonowania. Na tę chwilę nie ma ta takiej możliwości. Na żadną z form pomocy z rządowych tarcz antycovidowych się nie kwalifikujemy. Zostaliśmy pozostawieni sami sobie - konstatuje ze smutkiem Katarzyna Tomczak-Tomaszewska, właścicielka Żarty Żartami.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE
Ucichły najbardziej znane kluby muzyczne. W Wytwórni większość koncertów planowanych na jesień (w tym i te przełożone już z wiosny) trzeba było odłożyć na rok przyszły. W Scenografii życie całkiem zamarło.
Zawiesiły działalność - przynajmniej na czas obowiązywania w Łodzi czerwonej strefy - popularne puby i kluby, których normalna oferta koncentrowała się bardziej na wyszynku niż kulinariach, m.in.: kultowa Łódź Kaliska, DOM, Spaleni Słońcem, Fabryka Krawatów, Ministerstwo Śledzia i Wódki, P29, K6, Bistro, O To Chodzi.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE
O likwidacji poinformowała piwiarnia Piw-Paw przy ul. Piotrkowskiej 147 – sprzedaż piwa na wynos (a tylko taką wolno prowadzić gastronomii) trudno sobie wyobrazić.
Całkowicie i jak na razie bezterminowo zamknięte zostały dwie łódzkie restauracje holdingu CFI: Wall Street BBQ oraz Gęsi Puch.
- Zdecydowaliśmy się na ten krok, bo te dwa lokale, z dość specyficzną ofertą, niezbyt popularną w kategorii dań na wynos, radziły sobie słabo. Dziennie realizowały pojedyncze zamówienia. Uznaliśmy, że lepiej przekierować zainteresowanie klientów na dwa inne nasze lokale w Łodzi, które mają w menu chętniej zamawiane do domów pozycje. Farina Biamco- np.pizzę, a Tabu - sushi. Załogom zamrożonych lokali zaproponowaliśmy pracę w innych gałęziach działalności holdingu - informuje Adam Kopczyński, menedżer tych restauracji.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNYM SLAJDZIE