Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamach terrorystyczny w Brukseli. Są pierwsze zdjęcia podejrzanych! [zdjęcia]

ei24
Zdjęcie podejrzanych. Prawdopodobnie to ci mężczyźni dokonali zamachu.
Zdjęcie podejrzanych. Prawdopodobnie to ci mężczyźni dokonali zamachu.
Wśród kilkudziesięciu rannych we wtorkowych zamachach terrorystycznych w stolicy Belgii jest dwóch Polaków. Przebywają oni pod opieką lekarzy w tamtejszych tamtejszych szpitalach, poinformowało polski MSZ.

Co najmniej 34 ofiary śmiertelne i ponad 200 osób rannych w dwóch terrorystycznych zamachach samobójczych, do których doszło we wtorkowy ranek w Brukseli. Pierwszy wybuch miał miejsce niedaleko stanowisk odpraw pasażerów korzystających z linii American Airlines, drugi w brukselskich metrze, niedaleko centralnych gmachów unijnych.

Zamachy wydarzyły się dzień po tym, jak belgijski minister spraw wewnętrznych ostrzegał przed taką groźbą po piątkowym aresztowaniu jednego z podejrzanych o listopadowy zamach w Paryżu Salaha Abdeslama.

Świadkowie tych tragicznych wydarzeń opisywali wstrząsające sceny, kiedy ranni błagali o pomoc, inni zaś w popłochu starali się uciec jak najdalej z miejsca eksplozji.
Zamach na podbrukselskim lotnisku miał miejsce o 8 rano, a dokładnie 79 minut później kolejny wybuch. Tym razem na stacji metra około 400 metrów od kwatery głównej Unii Europejskiej w belgijskiej stolicy.

Przed zamachem na lotnisku świadkowie mówili o mężczyznach krzyczących po arabsku. Chwilę później doszło do ataku terrorystów.
Samir Derrouich pracował w lotniskowej restauracji i twierdzi, że dwa wybuchy miały miejsce niemal równocześnie.

- Po chwili pojawiła się krew, to był koszmar, apokalipsa – opowiadał.

Zaraz po tym zamachu belgijskie władze zdecydowały się ogłosić najwyższy, czwarty stopień zagrożenia terrorystycznego.
Strażacy, którzy weszli do lotniskowej hali znaleźli trzeci ładunek, który na szczęście nie eksplodował.

- Wybuchy dzieliło nie więcej niż dziesięć sekund – opowiadał 30-letni Dries Valaert, który był zaledwie 30 metrów od pierwszej eksplozji. Opowiadał o ciężko rannej nastolatce i potwornej panice, jaka zapanowała na lotnisku.
Valaert, który leciał na biznesowe spotkanie do Berlina twierdzi, że odpalony został ładunek wybuchowy ukryty w torbie, nie był to pas, który nosił samobójca.

- Słyszałem mężczyznę, który był niedaleko mnie, coć krzyczał po arabsku i po chwili doszło do kolejnego wybuchu – dodaje Alphonse Youla, jeden z pracownik portu lotniczego w Brukseli.

Po panice służbom lotniskowym udało się opanować sytuację i przerażonych pasażerów odprowadzano do podstawionych autobusów, które zabierały ludzi w bezpieczne miejsce.
O godz. 9.19 nastąpiła kolejna eksplozja na stacji metra przy Rue de la Loi. 32-letni Alexandre Brans został ranny w tym zamachu. Miał i tak szczęście, bo zginęło tam co najmniej dziesięć osób.

- Byłem już na stacji, kiedy wybuchło, na szczęście nic mi się nie stało. Słyszałem, jak zarządzano ewakuacje stacji metra – opowiada mieszkaniec Brukseli Shigeo Sugimoto.

Samoloty, które miały lądować na lotnisku Brussels-Zaventem, które odprawia rocznie 21 milionów pasażerów przekierowywano do Antwerpii, Liege oraz do innych portów. W reakcji na te zamachy największe europejskie lotniska wprowadziły dodatkową ochronę.

***
Premier Beata Szydło zapewniła po spotkaniu Rządowego Centrum Bezpieczeństwa, że Polacy mogą czuć się bezpiecznie. Szefowa rządu złożyła kondolencje Belgom. Zapewniła ich o naszej solidarności z nimi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany