Zadanie dla piłkarzy ŁKS. Trzeba wygrywać u siebie

Tym samym ełkaesiacy mogą się spokojnie przygotowywać do piątkowego meczu 27. kolejki z Sandecją Nowy Sącz. Spotkanie na stadionie przy al. Unii rozpocznie się o godz. 20.30.
Łódzcy szkoleniowcy pilnie śledzili wczorajszy ligowy pojedynek Sandecji - GKS Jastrzębie (2:0). Bez wątpienia dokładna analiza gry podopiecznych trenera Dariusza Dudka (brata byłego reprezentanta kraju - Jerzego) powinna pomóc w opracowaniu skutecznej strategii na piątkowy pojedynek. Drużyna z Nowego Sącza zepchnęła ełakesiaków na siódme miejsce, a więc poza strefę barażową dającą prawo gry o awans do ekstraklasy.
Zapewne w ŁKS zdają sobie dobrze sprawę, że koniec rozgrywek zbliża się już wielkimi krokami i dlatego drużyna z al. Unii nie może już sobie pozwolić na to, by gubić cenne punkty na własnym stadionie.
A tak ostatnio bywało, bo ełkaesiacy przegrali w Łodzi 0:1 z Miedzią Legnica, 0:2 ze Stomilem Olsztyn, zremisowali 0:0 z Koroną Kielce, a pokonali jedynie Puszczę Niepołomice 2:0. Zamiast dwunastu wywalczyli tylko cztery, a właściwsze wydaje się jednak stwierdzenie, że stracili aż osiem.
Trudno mówić, że łódzka drużyna w tym sezonie straszy na własnym boisku. ŁKS ma wyraźnie niekorzystny bilans spotkań rozgrywanych przed swoją publicznością. Ełkaesiacy wygrali pięć spotkań, tyle samo przegrali, a trzy mecze zakończyli remisami. Ile punktów uciekło w Łodzi? Aż osiemnaście, a należy przypomnieć, że podopieczni trenera Marcina Pogorzały tracą do drugiego w tabeli Widzewa osiem punktów.
Mimo słabszej gry, łodzianie nie stracili szansy na skuteczną walkę o ekstraklasę, ale muszą jednak zacząć grać skutecznie i koniecznie podjąć starania, aby zapoczątkować systematyczne kolekcjonowanie zwycięstw.
Łodzianie nie mogą patrzeć wyłącznie w górę tabeli. Trzeba również pilnie spoglądać w dół, bo tam nawet dziesiąta drużyna ma ambicje dołączenia do krajowej elity. I warto, by w ŁKS pamiętali o tym.