Z wycieczką po łódzkich papugarniach. Czyli jak spędzić ferie w mieście.

- Papugi są oswojone, podlatują, zlatują, siadają na odwiedzających. To coś zupełnie innego niż np. w zoo. - wyjaśnia Jacek Szmagała, kierownik papugarni przy ul. Piotrkowskiej

Bywa, że zanim ktoś odwiedzi papugarnię ma mylne wyobrażenie o tym jak ona tak naprawdę wygląda. To nie jest bowiem miejsce gdzie ptaki siedzą pozamykane w klatkach. Tak naprawdę wchodzimy do jednej wielkiej klatki, gdzie swobodnie fruwa kilkadziesiąt kolorowych ptaków. Nie można jednak dać się im zbytnio zwieść. Papugi bowiem to też małe psotniki. Potrafią niepostrzeżenie ukraść drobne elementy garderoby, zwłaszcza te połyskujące. Dlatego też kategorycznie zabronione jest wchodzenie do pomieszczeń papugarni w biżuteri. Odzienie wierzchnie musimy pozostawić w szatni a już w samej papugarni należy czujnie obserwować swoje buty, bo papugi lubią wyciągać sznurowadła. W trosce o dobro ptaków zabronione jest także karmienie ich innym pożywieniem niż to które można kupić na miejscu.

Wśród papug prezentowanych w łódzkich papugarniach można zobaczyć m.in. ary, nimfy, papugi faliste, kakadu, afrykanki senegalskie, świergotki.

Odwiedzający potrafią spędzić w papugarni kilka minut, zrobić sobie pamiątkowe selfie, a są tez tacy którzy spędzają tam całe godziny obserwując uważnie ptaki. W okresie ferii zimowych najwięcej klientów papugarni stanowią dzieci pod opieką dziadków. Nie brakuje też grup półkolonii.

- Dzieciaki są zachwycone, że mogą z bliska zobaczyć i nakarmić te egzotyczne ptaki - wyjaśniania Martyna Laskowska opiekunka grupy kolonistów, którzy wczoraj wybrali się do papugarni przy ul. Piłsudskiego.

Za bilet ulgowy w łódzkich papugarniach zapłacimy 10 zł, a za normalny 12 lub 15zł.