Przerażona kobieta sięgnęła po półlitrową butelkę za 18,50 zł. Wtedy napastnik wskazał butelkę o pojemności 0,7 l za 34 zł.
– Wróciłem właśnie z dostawą – opowiada Daniel Kowalczyk, właściciel sklepu. – Kiedy wszedłem do środka, zobaczyłem roztrzęsioną ekspedientkę i stojącego po drugiej stronie lady starszego mężczyznę. Zacząłem pytać, co się stało, ale ona stała jak zamurowana, nic nie mówiła i spoglądała na mężczyznę. Ten wyszedł. Wtedy ekspedientka opowiedziała, co się stało.
Pan Daniel wybiegł za rabusiem.
– Krzyknąłem: stój, a wtedy on znowu wyciągnął siekierę z reklamówki – wspomina właściciel sklepu. – Wycofałem się. Zadzwoniłem na policję i, trzymając się w bezpiecznej odległości, zacząłem śledzić bandytę.
Napastnik kierował się w stronę ul. Młynarskiej. Zatrzymał się pod jednym z bloków i wypił część zawartości skradzionej butelki. W końcu wszedł do kamienicy przy ul. Krawieckiej. Pan Daniel zatelefonował wtedy ponownie na policję i podał adres.
– Na miejsce przyjechało dwóch funkcjonariuszy – opowiada Daniel Kowalczyk. – Mężczyzna nie chciał ich wpuścić, był agresywny. Policjanci użyli nawet gazu łzawiącego. Gdy w końcu udało się powalić bandytę na ziemię, okazało się, że w tylnej kieszeni spodni ma jeszcze trzy noże.
Napastnik został skuty i zabrany przez funkcjonariuszy.
– Mężczyzna przebywa w areszcie w komendzie przy ul. Sienkiewicza – mówi podinsp. Joanna Kącka, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. – Ma 60 lat i nie ma stałego miejsca zamieszkania.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?