Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„Z” jak zombie. Recenzja zapowiadanego jako hit lata filmu „World War Z”

renata sas
wwz
W myśl zasady Hitchcocka zaczyna się od trzęsienia ziemi, a potem atmosfera narasta. „World War Z” to apokalipsa. Jest się czego bać. Cały świat w zagrożeniu.

Zombie w natarciu od Filadelfii po Moskwę. Powstała opowieść z rzędu tych, co sieją grozę i mają bohatera, któremu chce się wierzyć. Zwolennikom niesamowitych przygód nie zabraknie wrażeń, solidnie podkręcanych efektami specjalnymi oraz ekranowym wdziękiem Brada Pitta. Muszą tylko lekko przymknąć oko na różne wymysły ponad miarę wyobraźni i nadmiar rodzinnej liryki.

Gerry jest sympatycznym mężem i tatą dwóch córek. Wspólne śniadanie, smakowanie naleśników, czyli sielanka – jest tym, co najważniejsze dla byłego przedstawiciela ONZ, uczestniczącego w groźnych misjach. Ale za chwilę cały porządek runie. Początkowo wydaje się, że stanie w korku jest zwykłą uliczną sytuacją, tymczasem to zapowiedź przeraźliwego ataku. Nieumarli (tak określa się zombie) atakują żywych, którzy po ugryzieniu natychmiast powiększają szeregi bestii. Dochodzi do przeraźliwego zamieszania. Nie wiadomo jak się ratować.

Sekretarz ONZ wzywa Gerry'ego, wysyła po niego helikopter i składa mu propozycję nie do odrzucenia. Za ochronę dla rodziny musi wyruszyć z misją rozpoznania wroga, sprawić, by można się przed nim bronić.
Zaczyna się „kino drogi”, wprawa przez kolejne krainy w chaosie - Korea Północna, Jerozolima, Walia. Najwyższe mury nie osłonią przed zombie. Atakują masowo, jak szarańcza. Tylko natychmiastowe odcięcie ręki uratuje przed odczłowieczeniem sojuszniczkę Garry'ego.

Sceny „batalistyczne” są najistotniejszą częścią filmu wyreżyserowanego przez Marca Forstera („007 Quantum of Solace”, „Kaznodzieja z karabinem”, „Przypadek Harolda Cricka”), ale w końcu musiał dać „solówkę” bohaterowi. Akcja zatrzymuje się w ośrodku WHO i o ile w zarysowanej sytuacji trudno liczyć na błyskawiczne rozwiązanie, to obowiązkowe jest otwarcia drogi do sukcesu. W planie ratunkowym największa nadzieja zamyka się w słowie: kamuflaż. Szczegółów oczywiście nie zdradzę.

Choć nie ma tu nadzwyczajnych scenariuszowych pomysłów, „World War Z” ma szansę sprawdzić się na wakacyjnych ekranach wśród tzw. szerokiej widowni. Brad Pitt jako aktor i współproducent filmu może liczyć na zainteresowanie. Ci, co bardziej lubią się bać, pewnie wybiorą spotkanie z zombie w wesji 3D. (116 min)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany