Tamtejsi handlowcy klną w żywy kamień, bo - wiadomo - jak na półkach wódki brak, to interes marnie się kręci.
Z prądem i pod prąd
Kiedy na tej niewielkiej ulicy rozpoczynał się prohibicyjny eksperyment, nikt nie miał zielonego pojęcia o tym, że za kilka tygodni Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) rozpowszechni dokument zakładający powrót w latach 2012 - 2020 wódczanego monopolu państwowego, a już od kwietnia tego roku rozpocznie się stopniowe rugowanie sklepów z alkoholem z centrów miast. Ma on być sprzedawany jedynie na ich obrzeżach i tylko przez osiem godzin dziennie. W ostatnich dniach ten antyalkoholowy dokument WHO podpisała Polska i pozostałe państwa UE.
Wrocławski samorząd chyba czuł, co się święci, bo wprowadza od 1 września zakaz nocnej sprzedaży alkoholu w centrum miasta. Szczecin zamierza wyrzucić gorzałkę ze stacji paliw, czego domagają się też senatorowie w odniesieniu do całego kraju.
Ile są warte kapsle
Kiedy 11 stycznia na sesji Rady Miejskiej zapadała uchwała ustalająca na 1900 liczbę punktów handlu napojami alkoholowymi dla sklepów i gastronomii łącznie, nikt nie dał sensownej odpowiedzi na pytanie, z jakiego to powodu ma być ich 1900, a nie więcej albo mniej.
Krążące pod sufitem sali obrad osobiste rozterki rajców zbiły się w jedną prawdę, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. A nowa "uchwała alkoholowa" sprawi, że do kasy miasta wpłynie więcej tak zwanego kapslowego, czyli pieniędzy z opłat za zezwolenia na handel napojami wyskokowymi. Ta kwota rośnie bowiem z roku na rok. W 2006 wynosiła 9 mln 420 tys. zł, w 2007 - 9 mln 780 tys. zł, w 2008 - 10 mln 701 tys. zł, w 2009 - 12 mln 061 tys. zł, w 2010 - 12 mln 516 tys. zł, w 2011- 12 mln 615 tys. złotych.
Pijany rogu się trzyma
Niemal pewne, że na koniec tego roku kapslowe będzie bardziej okazałe. Wszak wspomniane 1900 zezwoleń spowoduje, że w Łodzi przybędzie 250 nowych sklepów z alkoholem. Obrosną one, jak już istniejące, kokonem stałej klienteli, zwykłej zaczynać konsumpcję bez zakąski. Oznacza to także rozmnożenie się punktów sprzedaży z obecnych 1965 do około 2100, gdyż koncesję na handel alkoholem otrzymuje nie konkretny spożywczak, lecz właściciel sklepu, a najczęściej kilku lub kilkunastu.
Większość źródełek "czystej ojczystej" tryska w śródmieściu i w pobliżu skrzyżowań co ruchliwszych ulic. Przy skrzyżowaniu Kilińskiego i Nawrot można zaopatrzyć się w butelczynę w dwóch punktach, a na 250-metrowym odcinku od Sienkiewicza do Dowborczyków jest ich aż pięć. Trzy sklepy prowadzą alkohol przy skrzyżowaniu Gdańskiej i Struga. Półki z gorzałką widać z okien niemal każdego łódzkiego mieszkania.
W dniu, w którym rajcy przyklepali nowe limity, 30 tys. łodzianek i łodzian sięgnęło, jak zawsze po powrocie z pracy, po kielicha, bo tylu mieszkańców naszego miasta jest uzależnionych od alkoholu. Również tego dnia do Zakładu Medycyny Uzależnień przy ul. Kilińskiego przywieziono 45 kolejnych klientów. W sumie, w styczniu przez izbę wytrzeźwień przewinęło się aż 1322 pijanych. 919 z nich leżało na ulicy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- "Nasz Nowy Dom" czekają spore zmiany! Romanowska nie pomoże już biednym rodzinom
- Dawno nikt nie wywołał takiego poruszenia jak Cielecka. To zasługa młodszego partnera
- Tak córka Marty Kaczyńskiej radzi sobie w Korei. Niesamowite, jak się zmieniła [FOTO]
- Prześledziliśmy przemianę włosów Majdana. Było ściernisko, a dziś jest San Francisco