Wypił litr płynu do chłodnic. Rekordowe zatrucie glikolem

Tragiczny pożar na ul. Limanowskiego! Nie żyje roczna dziewczynka i jej 40-letni ojciec! - FILM

To absolutny rekord w ciągu ostatnich kilku lat. Pacjenta przywiozła karetka pogotowia z Brzezin. Wypił litr płynu do chłodnic samochodowych, a pusta butelka jako dowód przyjechała razem z nim.
Mężczyzna cudem przeżył, przebywa na oddziale intensywnej opieki medycznej.
- Miał szczęście, że trafił do nas szybko, najprawdopodobniej w ciągu godziny lub dwóch od spożycia tej toksycznej substancji. Glikol nie zdążył się jeszcze rozłożyć w organizmie i go zatruć - mówi dr Paweł Czerniak z Oddziału Toksykologii IMP. - A ponadto wypity przez niego dodatkowo alkohol etylowy (miał prawie 3 promile we krwi) hamował rozkład glikolu. Nie doszło więc do kwasicy metabolicznej i ciężkiego uszkodzenia narządów wewnętrznych, głównie nerek i mózgu. Stan pacjenta jest więc dość dobry. Wymaga jednak dializy nerek i podawanie leków hamujących rozkład trucizny.
Mężczyzna wypił ponoć płyn do chłodnic z powodu kłopotów rodzinnych, nie jest więc wykluczone, że chciał popełnić samobójstwo albo przynajmniej nastraszyć nim bliskich. Został uratowany dzięki temu, że oni szybko wezwali karetkę pogotowia.
W tym roku na Oddziale Toksykologii leczonych było już około 10 osób, które zatruły się glikolem etylenowym. Rocznie trafia tam około 20 takich pacjentów, najczęściej w wieku 40 - 60 lat. Często zdarza się, że osoby, które piją nałogowo, raczą się płynem do chłodnic sądząc, że to zwykły alkohol. Tymczasem glikol etylenowy to śmiertelnie niebezpieczna trująca substancja chemiczna. Jest bezbarwny, ma słodkawy smak i początkowo daje objawy upojenia alkoholowego.