Wypadek na ul. Rzgowskiej. 3 osoby ranne [zdjęcia]

Opla astrę prowadzonego przez 58-letniego kierowcę zahaczył TIR, którym po równoległym pasie pędził 32-letni mężczyzna. Opel obrócił się wokół własnej osi, uderzył tyłem w drzewo, które rosło na pasie zieleni oddzielającym jezdnię.

Wtedy kierowca TIRa szarpnął za kierownicę, ale stracił panowanie nad autem i z impetem również wpadł na drzewo. Siła uderzenia była tak duża, że zostało częściowo wyrwane z ziemi, przechyliło się, złamało i osunęło na chodnik. Rozpędzony TIR zatrzymał się dopiero na ścianie kamienicy z nr 216a. Wtedy z uszkodzonego baku zaczął wyciekać olej napędowy, jak oszacowali strażacy, plama zawierała około 700 litrów paliwa.

- Musieliśmy podważyć zablokowane drzwi opla, żeby dostać się do rannej pasażerki - mówi jeden ze strażaków. - Do neutralizacji płynów, które wyciekły na jezdnię potrzebowaliśmy około 400 kilogramów sorbentu. To dużo, zwykle podczas usuwania skutków wypadków zużywamy między 20, a 30 kg.

Kierowca TIRa (auto należy do firmy kurierskiej) twierdzi, że spowodował kraksę nieumyślnie, bo podczas jazdy nagle, z niewiadomych przyczyn, samo zaczęło zjeżdżać w lewo, w stronę opla.
- Blokowały mi się koła, gdy próbowałem odbić - zdenerwowany tłumaczył policjantom.
- Ustalamy dokładne okoliczności wypadku - mówi młodszy aspirant Rafała Włosiak policjant z łódzkiej drogówki. - TIRa musi zbadać rzeczoznawca.

Nad ranem 32-latek opuścił szpital, drugi kierowca nadal w nim przebywa, podobnie jak najciężej poturbowana pasażerka astry. Po wypadku przez kilka godzin była zablokowana jezdnia, strażacy musieli też wyciąć lipę w którą uderzył TIR, bo zagrażała bezpieczeństwu pieszych. Normalny ruch udało się przywrócił dopiero o około godz. 7.