Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wygwizdani po porażkach, wygwizdani po zwycięstwie. Dlaczego Polska kompromitowała się w Rosji?

Sławomir Stachura
Piotr Zieliński na mundialu był jednym z najsłabszych piłkarzy naszej kadry. W meczu z Japonią jakby nie było go na boisku
Piotr Zieliński na mundialu był jednym z najsłabszych piłkarzy naszej kadry. W meczu z Japonią jakby nie było go na boisku Bartek Syta
Gdy po meczu z Japonią ruszyliśmy autem w drogę powrotną z Wołgogradu do Soczi (około 1000 km), na stacji paliw zaczepił nas starszy Rosjanin. - Oglądałem mecz z Japonią, gratuluję wam zwycięstwa, bo kibicowałem Polsce. Ale powiedzcie? Co się tutaj stało z waszą drużyną? Dlaczego grała tak bojaźliwie i tak słabo? Co się stało z Lewandowskim?

Pytania rosyjskiego sympatyka Biało-Czerwonych zawierają wszystko. Na razie nikt do końca chyba jednak nie wie, co stało się z ekipą Adama Nawałki, wygwizdywaną niemiłosiernie po przegranych meczach z Senegalem i Kolumbią, wygwizdaną także za końcówkę zwycięskiego meczu z Japończykami. Bo w ostatnich minutach kibice oglądali prawdziwy cyrk. Trzech Japończyków klepało piłkę przy linii bocznej obok strefy zmian, Polacy nie kwapili się z jej odebraniem, a mający wejść na boisko po raz 101 z orzełkiem na piersi Jakub Błaszczykowski (więcej - 102 ma tylko Michał Żewłakow) stał dziesięć metrów od tych wydarzeń i jak nieopierzony junior czekał na zmianę. Cała sytuacja była tak niepojęta i upokarzająca, że budziła niesmak. Dla Kuby, dla drużyny i dla kibiców, którzy przychodzą oglądać futbol na tak, spektakl był żałosny i w takim właśnie stylu z mundialem żegnała się nasza kadra. Beznadziejnie głupio, gdyż nie potrafiła z głową zaplanować nawet tak prozaicznej rzeczy jak zmiana, w końcu zasłużonego reprezentanta Polski. Trwającą 10 minut farsę skończył zambijski sędzia i zagwizdał po raz ostatni, a kibice, których na stadionie w Wołgogradzie większość stanowili Rosjanie, opuszczali trybuny wręcz zszokowani.

Głupio tłumaczył się z całej tej sytuacji kapitan Biało-Czerwonych Robert Lewandowski.
- Japonia miała piłkę, my czekaliśmy. Jako ofensywny zawodnik wolałbym, żebyśmy spróbowali zaatakować, ale rywal nam nie pozwolił. Mimo że przegrywał 0:1, to wynik dawał im awans. My byliśmy zadowoleni, bo wygrywaliśmy opowiadał Lewy.
Kto jest winien temu, że nawet po ostatnim zwycięskim meczu, polska drużyna opuszczała mundial w niesławie? Wszyscy po trochu, co skumulowało końcowe niepowodzenie.

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek, który jest bardzo blisko drużyny i nie zdiagnozował problemu, karmiąc, opinię publiczną sloganami, zwłaszcza po pierwszej porażce z Senegalem Ale i on już nie wytrzymał i po tym co działo się w ostatnich minutach w Wołgogradzie, wyraził się dosadnie, że to co zobaczył w czwartek, to antyfutbol.

Zawalił Adam Nawałka, który przekombinował ze składem i tak poprawiał bardzo poprawnie przecież funkcjonujący w eliminacjach zespół, że popsuł go do reszty. Nie wyczuł, kto może pomóc tej drużynie, a kto jest obecnie bez formy. Nie poradził sobie z aferami, jak chociażby ta podczas zgrupowania w Arłamowie, gdy niektórzy zawodnicy wypili o kilka piw za dużo, najsłabszą głowę miał ponoć wtedy Karol Linetty i za karę w Rosji nie zagrał nawet minuty. Jedyny taki zawodnik z pola, choć w eliminacjach zagrał w siedmiu z dziesięciu spotkań.

Zawaliła większość piłkarzy. Stojący trochę z boku kolegów Lewandowski nie udźwignął ciężaru sportowego, gdyż nie stanowił zagrożenia dla rywali. Nie pomógł też swoimi wypowiedziami, że nie ma odpowiedniego wsparcia od kolegów, bo sam przecież nie przedrybluje pięciu zawodników i nie strzeli. To nie spodobało się i tak już rozbitej wewnętrznie drużynie. Kapitan nie potrafił też, podobnie jak Nawałka, mentalnie wzmocnić zespołu.

Znów spalił się Piotr Zieliński, którego w potyczce z Japończykami nie było wręcz na boisku. Ten, który miał kreować grę w środku pola, nie dostawał już nawet piłek, bo koledzy z boiska zauważyli, że to strata.
- Zawaliliśmy ten turniej, zawiedliśmy siebie i kibiców. Co ja mogę powiedzieć więcej. Dobrze, że chociaż na koniec udało się wygrać – mówił Kamil Glik, który po raz pierwszy zagrał od początku i podobnie jak Rafa Kurzawa czy w bramce Łukasz Fabiański, miał wielki wkład w to, że Biało-Czerwoni nie skompromitowali się do końca. Teraz trzeba przekonać zarówno wahającego się Glika, jak i nie wiadomo czemu wiecznie rezerwowego w kadrze Fabiańskiego, by nie odwracali się od zespołu. Obaj mogą dać jeszcze naszej drużynie wiele.

Polska reprezentacja w piątek wróciła do kraju, wkrótce ważne decyzje. Mnogość błędów jakie popełnił przed i na tym turnieju Nawałka, przy wszystkich jego zasługach w ciągu ostatnich czterech lat, zadecydują pewnie o tym, że pożegna się z posadą. Nie poradził sobie przecież z najważniejszą imprezą, na której zagraliśmy po raz pierwszy od 12 lat. Prezes Boniek na razie milczy, ale już ruszyła giełda nazwisk. Jednym z głównych kandydatów objęcia schedy po Nawałce jest Cesare Prandelli. To były szkoleniowiec reprezentacji Włoch, z którym Boniek grał w Juventusie Turyn. Obecnie jest bez pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany