Wróbel w ŁKS Łódź. Czy I-ligowiec zbawi beniaminka?

Nie ma się jednak co dziwić, bowiem w ŁKS zupełnie przespano letnie okienko transferowe. Decydenci klubu z al. Unii przyjęli błędne założenie, mamy nadzieję, że już o tym wiedzą, iż uda się powalczyć w ekstraklasie pierwszoligowym zespołem. Nie oszacowano dobrze różnicy w sportowym poziomie między ekstraklasą i jej zapleczem, dlatego nie jest zaskoczeniem, że ełkaesiacy zakończyli pierwszą część sezonu na ostatnim miejscu w tabeli.

Nie ma się co oszukiwać, pozycja dwukrotnego mistrza Polski jest bardzo trudna. Nadzieję na lepsze jutro miały budzić spektakularne wzmocnienia drużyny beniaminka ekstraklasy. Problem w tym, że, przynajmniej do tej pory, transfery przeprowadzone przez działaczy ŁKS nie zapierają tchu w piersiach.

Wiadomo, że Maciej Dąbrowski to solidna firma, ale raczej szczyt sportowej dyspozycji ma już za sobą i nie dziwi, iż w Zagłębiu Lubin nie odgrywał wiodącej roli. Z kolei Carlos Moros Gracia to wielka niewiadoma i w tej chwili chyba nikt nie wie, jak Hiszpan odnajdzie się w realiach polskiej ekstraklasy.

Podobnie wygląda sytuacja z Jakubem Wróblem, który wczoraj został zawodnikiem drużyny z al. Unii. Co prawda 26-letni napastnik GKS Jastrzębie zdobył jesienią osiem goli, ale strzelał je w pierwszej lidze. Bądźmy szczerzy - CV zawodnika nie powala na kolana. Wróbel jest wychowankiem Unii Tarnów. Oprócz zespołu z Tarnowa występował także w MLKS Żabno, Siarce Tarnobrzeg, Radomiaku Radom, Bruk-Becie Termalica Nieciecza i Garbarni Kraków.

ŁKS ma pełną kadrę zawodników, którzy w pierwszej lidze błyszczeli, ale ekstraklasowajesień była dla nich bezwzględna i pokazała, że walka w elicie znacznie przewyższa ich możliwości.