Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojtuś Sadowski, łodzianin mający zaledwie 20-miesięcy, ma wyjątkową wadę serca. Szansą na życie jest dla niego operacja w USA

Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Liliana Bogusiak-Jóźwiak
Wojtuś Sadowski ma 20 miesięcy. Z tego 7 spędził w szpitalu ICZMP. Przeszedł pięć operacji i kilka cewnikowań serca. Ma skomplikowany zespół wad wrodzonych. - W serduszku jest zamieniona tętnica płucna z aortą, przedsionki zamienione miejscami, dziura między komorami. Dodatkowo tętnica płucna jest zarośnięta - mówi mama Wojtusia. - W Łodzi lekarze mogą mu zapewnić leczenie paliatywne. Dzieci po takim leczeniu żyją maksymalnie do 35 lat.

Rodzice Wojtusia szukali specjalistów od leczenia takich wad na całym świecie. Znaleźli w szpitalu w Stanford (Kalifornia). Pracujący tam prof. Frank Hanley, któremu rodzice chłopczyka wysłali wyniki i nagrania badań, jest gotowy podjąć się pełnej korekty serca chłopczyka. Po takiej operacji żyłby on tak jak jego rówieśnicy - normalnie i długo.

- Koszt operacji w USA to około 4 milionów złotych, czyli milion dolarów - mówi mama. - Nie otrzymaliśmy jeszcze dokładnej wyceny zabiegu, nie wiemy, kiedy odbyłaby się operacja. Wiadomo, że lekarze chcieliby ją przeprowadzić, nim synek skończy 3 latka.

Koszt operacji to dla rodziców chorego dziecka suma niewyobrażalna. Nawet gdyby sprzedali wszystko co mają, to nie są w stanie zgromadzić znaczącej kwoty. Nie tracą jednak nadziei, że się uda. Tak naprawdę ta myśl pozwala im mierzyć się z każdy kolejnym dniem. Pieniądze na operację zbierają poprzez facebooka i fundację na rzecz dzieci z wadami serca Cor Infantis. Można zrobić przelew na jej konto z dopiskiem „Wojciech Sadowski”. W zbiórkę zaangażowali się rodzina i przyjaciele. Przekazują 1 % podatku, organizują zbiórki wśród znajomych. Uzbierali 30 tys. zł.

Wojtuś na szczęście dogonił już rówieśników i dobrze się rozwija - mówi jego mama. - Ale szybciej niż jego rówieśnicy męczy się i łapie infekcje. Jest dzieckiem ruchliwym, które wymaga uwagi. Miesiące spędzone na oddziale sprawiły, że nie toleruje wokół siebie obcych.

Rodzice Wojtusia podkreślają, że profesor, który w USA miałby zająć się ich dzieckiem, ma ogromne doświadczenie w przeprowadzaniu tak skomplikowanych operacji. Przyjeżdżają do niego pacjenci z takimi i podobnych wadami serca z całego świata. Operuje co najmniej kilkunastu chorych miesięcznie. Operacje się udają, a mali pacjenci wracają do zdrowia. Zespół uczestniczący w operacji liczy 30 osób. Na konsylium przed zabiegiem spotyka się 70 lekarzy, pielęgniarek i diagnostów. Podawane przy pierwszym kontakcie ceny operacji niekiedy udaje się obniżyć. Mały pacjent na operację leci z rodzicami. W szpitalu spędzi ok. miesiąca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany