Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna o koty. Sąsiedzi mieszkający na osiedlu Retkinia sprzeczają się o... domki dla kotów! Konflikt trwa od ponad roku

Angelika Korlaga
Angelika Korlaga
Jedna z kotek tuż po utracie domku, w którym piła wodę i jadła od prawie roku. Domek stał koło kamienia.
Jedna z kotek tuż po utracie domku, w którym piła wodę i jadła od prawie roku. Domek stał koło kamienia. Barbara Steglińska
Spór o domki dla kotów. W sprawę zaangażowano III Komisariat Policji KMP w Łodzi oraz Łódzkie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. O co chodzi?

Wojna o koty. Spór nie od dziś

Mieszkańcy Retkini nie od dziś spierają się o koty wolno żyjące. Koty, które zamieszkały ogród mieszczący się między blokami 231 i 232 przy ul. Maratońskiej. Pani Barbara, która z Urzędu Miasta Łodzi wraz z innym mieszkańcem uzyskała Kartę Społecznego Opiekuna Kotów Wolno Żyjących, zwierzaki dokarmia już od marca 2020 roku. To właśnie wtedy na osiedlu pojawiła się pierwsza wolno żyjąca kotka, która spodziewała się kociąt.

- Wcześniej kotów wolno żyjących jako takich nie było. Po ogrodzie biegał jedynie kot jednej z sąsiadek, który miał całe podwórko tak naprawdę dla siebie. Po tym, jak na osiedlu pojawiły się inne koty, a sąsiedzi zaczęli je dokarmiać, właścicielka zaczęła stwarzać problemy i zabroniła innym dokarmiania kotów wolno żyjących, ponieważ jej zwierzak już nie mógł korzystać z ogrodu, który de facto jest własnością wszystkich mieszkańców. - opowiada pani Barbara, jedna z mieszkanek.

Skrajny egoizm

Sąsiedzi mimo protestów sąsiadki wciąż dokarmiali koty, a nawet stworzyli dla nich specjalne domki. Jak podkreśla pani Barbara, prawdziwa wojna rozpoczęła się w czerwcu, rok temu, kiedy to sąsiadka podczas upałów zaczęła wylewać kotom wolno żyjącym wodę z miseczek.

- Pamiętam, były wtedy straszne upały. Co jakiś czas znosiłam kotom świeżą wodę, aby te mogły się napić. Później zauważyłam, jak 15 minut po mnie schodziła sąsiadka i tę wodę kotom wylewała. Już nawet nie chodziło o, jak wtedy twierdziła, śmierdzące jedzenie. Ona żałowała tym zwierzakom wody! - skarży się opiekunka.

Pomoc z Urzędu Miasta Łodzi

Pani Barbara, chcąc działać zgodnie z prawem wraz z innym sąsiadem otrzymali z Urzędu Miasta Łodzi Kartę Społecznego Opiekuna Kotów Wolno Żyjących. Na tej podstawie raz na kwartał opiekunowie dostają 10 kg suchej, kociej karmy, która fundowana jest z budżetu obywatelskiego. Dodatkowo mieszkańcy fundowali zwierzakom przysmaki z własnej kieszeni. Jednak trzem sąsiadkom wciąż to nie odpowiadało, dlatego sprawę postanowiły drążyć...

Spółdzielnia mieszkaniowa kontra koty

Dramat rozpoczął się, kiedy do konfliktu włączyła się spółdzielnia mieszkaniowa. Okazało się, że tuż po nowym roku dwie sąsiadki złożyły skargę personalnie na panią Barbarę, że ta zaśmieca osiedle tekturowymi pudełkami owiniętymi folią - chodziło o domki dla kotów, które tak naprawdę były skonstruowane m.in. z drewna czy płyty OSB i zostały wykonane przez samych mieszkańców. Dozorcy bez konsultacji z opiekunami kotów, wyrzucili domki na śmietnik. Opiekunowie żądali wyjaśnień i przywrócenia domków na miejsce, jednak spółdzielnia rozkładała ręce. Wiceprezes spółdzielni po ostrej dyskusji wpadła na pomysł, aby zebrać podpisy od mieszkańców, którzy popierają ten pomysł, co miało zadecydować o tym, czy domki zostaną, czy jednak nie...

Mieszkańcy murem za kotami

Ogród otacza 50 mieszkań. Pani Barbarze wraz z innymi mieszkańcami udało się zebrać podpisy z 37 mieszkań. Co daje ponad 70 proc. mieszkańców.

- Sąsiedzi bardzo poparli nas w działaniach. Być może podpisów byłoby więcej, ale niestety niektóre mieszkania są niezamieszkałe, a inne są wynajmowane, przez co jest tam ciągła rotacja. Na szczęście sąsiedzi bardzo przychylnie patrzyli na nas w tej kwestii. - opowiada Pani Barbara.

Zebranie podpisów pozwoliło na zachowanie domków i spokój opiekunów i kotów wolno żyjących z retkińskiego osiedla, jednak nie na długo...

Wojna o koty wciąż trwa

Trzy sąsiadki mimo aprobaty innych mieszkańców nie dają za wygraną. W połowie kwietnia Pani Barbara otrzymała pismo od spółdzielni z nakazem usunięcia domku zimowego i przesunięcie domku na żywność. Kobieta oznajmiła, że nie ma takiej możliwości, co tylko zaostrzyło konflikt. Po tej sytuacji spółdzielnia na wniosek trzech sąsiadek wezwała inspekcję sanitarną, która z kolei stwierdziła, że domki są "zagrożeniem sanitarnym" i zostaną przesunięte w inne miejsce.

- Pod koniec maja spółdzielnia w asyście policji, dozorców, kierownika administracji i innych osoby, wystawiła domki poza ogrodzenie, w miejsce, które jest wybiegiem dla psów, miejsce, które absolutnie nie nadaje się na lokalizacje domków dla kotów. Jest to teren otwarty, a więc domki w każdej chwili mogą zostać skradzione, chociażby na opał. - komentuje opiekunka kotów.

Walka o koty i ich domki

Na III Komisariat Policji KMP w Łodzi wpłynęło zgłoszenie o znęcaniu się nad zwierzętami, łamaniu ustawy o ochronie zwierząt oraz o nękanie kocich opiekunów. Sprawą zainteresowało się również Łódzkie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami, które pod koniec maja wystąpiło z pismem zarówno do inspekcji sanitarnej, jak i spółdzielni o udostępnienie protokołu z działań inspekcji, w sprawie usunięcia domków.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany