Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów
4 z 7
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
Na dodatek ta cała ich wierność i lojalność też jest oparta...
fot. archiwum Polska Press

Wisłą Kraków nie rządził zwykły gang. To była mafia - mówi Szymon Jadczak, dziennikarz TVN autor książki „Wisła w ogniu"

Na dodatek ta cała ich wierność i lojalność też jest oparta na wątłych podstawach. To nie jest identyfikacja z niczym naprawdę istotnym, z żadnymi obiektywnie wielkimi ideami i wartościami, tylko z drużyną kopiącą piłkę.

I z ludźmi, którzy wcale nie są twoimi przyjaciółmi. Z moich obserwacji wynika, że nikt, żaden kibol wrogiej drużyny nie zrobi ci takiej krzywdy jak wspólnik z gangu. Nikt tak, jak on, cię nie oszuka. W pewnym momencie ludzie na dole wiślackich struktur byli regularnie „dojeżdżani” nie przez Cracovię, ale przez własnych przywódców. Nikt się nie przysłużył tak mocno upadkowi Sharksów jak brat „Miśka”, czyli siedzący dziś w więzieniu „Szkodnik”. On wręcz katował swych podwładnych z grupy, więc trudno się dziwić, że niektórzy w końcu zaczęli sypać. Po lekturze akt dochodzę do wniosku, że jest on sadystą, któremu znęcanie się nad kolegami sprawiało przyjemność. Bo jeśli za dług w wysokości 1500 zł można kogoś torturować, wlewać wrzątek do ust i razić paralizatorem, to znaczy, że żadne hamulce nie istnieją. Jeśli katuje się w ten sposób przez dwie godziny własnego kumpla z osiedla, to nie dziw się, że wszyscy o tym usłyszą…

… A lojalność pewnego dnia okaże się bardzo krucha.
Zwłaszcza że dochodzi jeszcze aspekt ekonomiczny. Na najniższych szczeblach gangu nie ma fortun do zdobycia. Jeśli dilerzy zarabiali na handlu narkotykami dwa tysiące miesięcznie, to było dobrze. A w międzyczasie mogła ich przecież dopaść policja, pobić Cracovia albo właśnie koledzy. Koszt uzyskania przychodu okazał się dla wielu Sharksów zbyt wysoki.

Czym jeszcze według twej wiedzy zajmują się liderzy tych grup? Jako pierwszy dziennikarz pisałeś o akcji policji, w której aresztowano grupę Ormian i Czeczenów szykujących się do krwawej konfrontacji o rynek nielegalnych papierosów, tym razem z kibolami Cracovii.

Dwa lata temu policja zatrzymała „Zielaka”, który w budynku Wisły przechowywał nielegalne papierosy. To był pierwszy sygnał, że nie tylko narkotyki mogą być dochodowym interesem. Tamten biznes „Zielakowi” nie wypalił, ale wiślacy zorganizowali coś na kształt franczyzy. Tytoniem handlowali Ormianie, a Sharksi pobierali od nich haracz i dawali ochronę. Po tym jednak, gdy zamknięto liderów gangu Sharksów, cała bojówka popadła w kryzys i dziś jest w niej tylko kilka mocnych osób, które wolą nie ryzykować odsiadki. W ich miejsce postanowili wejść gangsterzy z Cracovii, ale z kolei Ormianom zbrzydły już haracze i zwrócili się po pomoc do przyjaciół Czeczenów.

Ciekawy związek chrześcijan ze Wschodu z muzułmanami.

Pewnie to tradycja rodem z dawnego Sojuzu. W każdym razie ci Czeczeńcy zjechali z całego kraju na jedną akcję, ale dla wielu z nich zakończyło się to co najmniej trzymiesięczną „akcją” w areszcie. Z tego, co wiem, policja zatrzymała niemal 30 osób, ale drugie tyle było jeszcze w drodze. Trzeba przyznać, że policja uratowała życie kilku osobom z Cracovii, bo Czeczeńcy mieli broń palną i zapewne nie wahaliby się jej użyć.

Czytaj na kolejnym slajdzie

Zobacz również

Jest decyzja w sprawie bramkarza Wisły Kraków

Jest decyzja w sprawie bramkarza Wisły Kraków

Makowski policjant w czasie wolnym od służby pomógł odzyskać skradzione auto

Makowski policjant w czasie wolnym od służby pomógł odzyskać skradzione auto

Polecamy

Zaskakujący zwrot akcji i cenne zwycięstwo Niepomniaszcziego w Turnieju Kandydatów

Zaskakujący zwrot akcji i cenne zwycięstwo Niepomniaszcziego w Turnieju Kandydatów

Dramat w nocnym meczu Sabalenki z Badosą w Stuttgarcie. Przyjaciółka skreczowała

Dramat w nocnym meczu Sabalenki z Badosą w Stuttgarcie. Przyjaciółka skreczowała

Aluron Zawiercie i Jastrzębski Węgiel bliżej finału Plus Ligi

Aluron Zawiercie i Jastrzębski Węgiel bliżej finału Plus Ligi