Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki teatr na Małej Scenie Teatru Studyjnego [ZDJĘCIA]

Renata Sas
Inscenizacja wciskająca w krzesło. Na Małej Scenie Teatru Studyjnego PWSFTviT z dyplomantami Wydziału Aktorskiego „Marię Stuart” Fryderyka Schillera pokazał Grzegorz Wiśniewski (reżyseria, scenografia, kostiumy, światło).

Perfekcyjna robota realizatora i wykonawców. Gra emocji na najwyższej nucie, wielkie namiętności, duma i władza. Dla teatromanów pozycja obowiązkowa.
Śmiertelną rozgrywkę toczą uwięziona Maria Stuart, królowa Szkocji (Maria Dębska) i Elżbieta (Maja Pankiewicz), która może ją uwolnić albo unicestwić. Ale żadna z tych krańcowych decyzji nie jest oczywista w świetle manipulacji, żonglowania insynuacjami, interpretacjami zdarzeń. Za kulisami polityki toczy się batalia, w którą wpisują się wpływowi panowie, deklaracje miłosne mieszają się ze zdradą.
Ale pole walki nade wszystko należy do dwóch kobiet. Upokorzona seksowna Maria zachowuje godność i pewność siebie nawet w najgorszych chwilach. Elżbieta czuje przewagę, ale też niepokój przed tym, kim jest rywalka. Świetna scena spotkania królowych (w historii do niej nie doszło) najdobitniej obrazuje nieugięte charaktery władczyń i obu wyśmienitych aktorek. O ile pierwsza faza rozgrywki należy do Marii Stuart, a druga runda jest konfrontacją siły obu kobiet, to końcówka jest Elżbiety, kamuflującej swój udział w finale królewskiej batalii, świadomej swojej siły.
W tym spektaklu nie ma słabych ról. Krystian Pesta (Burleigh), Jakub Nosiadek (Mortimer), Michał Floriańczyk (Paulet/Aubespine), Filip Jacak (Talbot), Bartosz Sak (Leicester), Krzysztof Rogucki (Davison) nie są tylko statystami w damskiej rozgrywce. Temperaturę podnosi każde słowo i gest. Grają ascetyczna przestrzeń, mrok, lustra i światłem zaznaczone sytuacje, szampan i papierosy podkreślające nerwowość sytuacji. Tu wszystko jest po coś.
„Maria Stuart” Grzegorza Wiśniewskiego (laury zbierał przed siedmiu laty za toruńską inscenizację tej sztuki) to precyzyjnie zbudowany traktat o nieobliczalnej sile namiętności, jakie wyzwala żądza władzy i potrzeba miłości. Fascynujący sposób podawania tekstu (łączące klasykę i współczesność tłumaczenie Jacka St. Burasa) – tempo i wręcz muzyczna fraza ani na chwilę nie pozwalają widzowi na dekoncentrację. Dramat sprzed 200 lat we współczesnym kostiumie ma uniwersalną moc.
Poprzeczka dyplomowych prezentacji ustawiona została bardzo wysoko. („Maria Stuart” jest w repertuarze od dziś do czwartku).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany