Widzew-Ruch Wysokie Mazowieckie. Trener Marcin Płuska chce uczcić swoją rocznicę zwycięstwem

Niemal równo dwanaście miesięcy temu, bo 30 września 2015 roku ten młody szkoleniowiec zadebiutował bowiem w roli opiekuna łódzkiego zespołu (o czym przypomniał portal laczynaswidzew.pl).

Występujący wtedy jeszcze w czwartej lidze widzewiacy pokonali wówczas na stadionie Szkoły Mistrzostwa Sportowego przy ul. Milionowej w Łodzi Stal Głowno 5:1. O tym, że od tamtego starcia naprawdę wiele się w Widzewie zmieniło, najlepiej świadczy fakt, że w niedzielne popołudnie szansę na powalczenie z Ruchem ma zaledwie dwóch zawodników, którzy grali wtedy z drużyną z Głowna (Princewill Okachi oraz Adrian Budka).

Dla Płuski był to dosyć intensywny okres czasu. Można, a nawet czasem się powinno, mieć zastrzeżenia do pewnych jego decyzji, jest jednak faktem, że nikogo nie powinno dzisiaj dziwić, iż nadal opiekuje się widzewiakami.

W końcu w efektowny sposób odrobił sporą stratę i awansował do trzeciej ligi, a ostatnią porażkę w starciu o stawkę poniósł 14 listopada minionego roku. To musi robić wrażenie nawet na tych, którzy nie przepadają za Płuską.

W tym sezonie Widzew też czasem irytował nieco bardziej wymagających kibiców, ale cały czas jest w ścisłej czołówce i zachowuje nadzieję na znalezienie się za kilka miesięcy w upragnionej II lidze.

Rzecz jasna, w pewnym sensie łodzianie nie mają wyjścia. W spotkaniach z przeciwnikami klasy Ruchu po prostu muszą być górą. I coś nam mówi, że będą, bowiem od pewnego czasu wyraźnie złapali „świeżość”. A potencjał kadrowy widzewiaków jest bez porównania większy od teamu z Podlasia. Zapewne sympatyków czterokrotnych mistrzów Polski ucieszyłoby w niedzielę efektowne zwycięstwo. Jest to realne...