Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew-Lech 0:0. Łodzianie nie pomogli poznaniakom

Bartosz Kukuć
Napastnik Widzewa Radosław Matusiak tym razem  nie trafił do siatki
Napastnik Widzewa Radosław Matusiak tym razem nie trafił do siatki łukasz kasprzak
Kibice Widzewa zastanawiali się, jak ich ulubieńcy wypadną w swoim ostatnim meczu w tym sezonie. Czy zagrają tak źle, jak w przegranym spotkaniu z Lechią Gdańsk (0:1), czy też tak dobrze, jak w wygranym starciu z Koroną w Kielcach (2:0).

Okazało się, że podopieczni trenera Radosława Mroczkowskiego byli w stanie nie przegrać ze znacznie bardziej potrzebujących punktów rywalem i zremisowali z Lechem Poznań 0:0.
Nie po raz pierwszy, ale na szczęście już po raz ostatni w najbliższym czasie szkoleniowiec widzewiaków miał przed pierwszym gwizdkiem arbitra sporo kłopotów kadrowych.
Przede wszystkim nie mógł skorzystać z usług dwóch podstawowych środkowych obrońców - Jarosława Bieniuka (ukaranego czerwoną kartką w poprzednim spotkaniu ekstraklasy) oraz Ugo Ukaha (leczy kontuzję po uderzeniu w głowę w Kielcach). Bo o tym, że nie zagrają Veljko Batrović oraz Jurijs Żigajevs było wiadomo już od dawna. Mroczkowski zaskoczył tym, iż do meczowego protokółu wpisał zaledwie szesnastu piłkarzy z pola (miejsc jest osiemnaście). Zabrakło chociażby miejsca dla duetu obcokrajowców - Portugalczyka Bruno Pinheiro oraz Brazylijczyka Dudu Paraiby. Na prawej stronie defensywy biegał Łukasz Broź, zaś na lewej Jakub Bartkowski. Natomiast na środku graczy gości starali się powstrzymać Litwin Mindaugas Panka i Tunezyjczyk Hachem Abbes. Przed pierwszym gwizdkiem arbitra na stadionie przy al. Piłsudskiego doszło do nieoczekiwanej roszady. Do meczowego protokółu w zespole gości był wpisany bramkarz Jasmin Burić, jednak między słupkami stanął ostatecznie Krzysztof Kotorowski. Burić doznał kontuzji na rozgrzewce.
Jak wiadomo, to zawodnicy z Wielkopolski mogli przed tym meczem myśleć nawet o wywalczeniu tytułu mistrza Polski, więc starali się narzucić gospodarzom swój styl gry, atakując już na ich połowie boiska. Jednak nie wynikało z tego wiele groźnego dla Widzewa. W 3 min na strzał zdecydował się reprezentacyjny pomocnik Rafał Murawski, ale Maciej Mielcarz nie miał żadnych kłopotów ze skuteczną interwencją. W 8 min prawą stroną przedarł się Krzysztof Ostrowski, dośrodkował, ale arbiter dopatrzył się przewinienia napastnika z Tunezji Mehdi Ben Dhifallaha. W 20 min z daleka uderzył Mateusz Możdżeń, ale niezbyt precyzyjnie. Po kilkudziesięciu sekundach zawodnicy prowadzeni przez trenera Mariusza Rumaka przeprowadzili ładną akcję, zainicjowaną przez Murawskiego. Centrował Możdżeń, główkował Marcin Kikut, jednak Mielcarz był na posterunku. W rewanżu zaatakował Ostrowski, nie potrafił jednak wykorzystać faktu, że defensorzy Lecha nie bardzo wiedzieli, jak się zachować i po prostu się... rozstąpili. Po chwili z bliska uderzał Broź (Kotorowski obronił), zaś w 22 min technicznie z wolnego nad murem strzelał Radosław Matusiak. W 28 min z prawej strony ładnie podawał Marcin Kaczmarek, ale Piotr Mroziński główkował nie dość precyzyjnie. Poźniej dwa razy pokazał się ekswidzewiak Bartosz Ślusarski, ale najpierw jego strzał sparował Mielcarz (36 min), a potem nie potrafił opanować futbolówki w ,,szesnastce'' łodzian. W 40 min groźnie, z trudnej pozycji, uderzał Ben Dhifallah (piłka przeleciała tuż nad poprzeczką). Wydaje się, ze Tunezyjczyk mógł w tej sytuacji podać do znacznie lepiej ustawionego Matusiaka.
Po zmianie stron to wciąż Lech atakował, czynił to jednak bez większego animuszu. W 47 min wprowadzony na murawę Grzegorz Wojtkowiak strzelał w środek bramki, a w 49 min Kotorowski obronił uderzenie Brozia. W 50 min Kaczmarek zaatakował we własnym polu karnym Wojtkowiaka i lechici domagali się karnego. W 51 min na indywidualną akcję zdecydował się Broź, jednak nic z niej nie wynikło. W 52 bliski szczęścia był Princewill Okachi. Nigeryjczyk kapitalnie uderzył z ponad dwudziestu metrów, jednak golkiper gości instynktownie wybił piłkę nad poprzeczkę. Kotorowski musiał również zareagować przy strzałach Ostrowskiego (58 min) oraz Matusiaka (60 min). W 73 min wydawało się, że poznaniacy wreszcie trafią, jednak Kaczmarek niemal w ostatniej chwili postrzymał przed linią bramkową szarżującego Łotysza Artiomsa Rudniewa, wybijając mu spod nóg futbolówkę. Rudniew (najskuteczniejszy snajper ekstraklasy w sezonie 2011/2012) bardzo starał się godnie pożegnać z Lechem (wkrótce zmienia bowiem pracodawcę, trafi prawdopodobnie do HSV Hamburg z niemieckiej Bundesligi) i był aktywny. W 77 min główkował nad poprzeczką. W 88 min ponownie błysnął Okachi, który w nieszablonowy sposób minął dwóch rywali i uderzył obok słupka. w końcówce na niezwykle wysoką notę zasłużył Mielcarz. W brawurowym stylu nie dał się bowiem zaskoczyć głowkującemu z bliska Marcinowi Kamińskiemu. Z kolei już w doliczonym czasie gry (90+3 min) niecelnie główkował Wojtkowiak.
To gościom powinno bardziej zależeć na zainkasowaniu kompletu punktów, więc trudno uznać punkt Widzewa za porażkę. Łodzianie kończą sezon na jedenastym miejscu w tabeli. Czy mogło być lepiej? Na pewno.
Napastnik Widzewa Radosław Matusiak tym razem  nie trafił do siatki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany