Jest faktem, że w rundzie jesiennej łodzianie kilkakrotnie rywalizowali na murawie bez żadnych obciążeń, sprawiając kilka miłych niespodzianek.
Sytuacja w tabeli najwyższej klasy rozgrywkowej jest w miarę komfortowa dla widzewiaków.?Spadek do pierwszej ligi im nie grozi, musiałby nastąpić sportowy kataklizm i wyjątkowo niekorzystny zbieg okoliczności, żeby musieli zacząć się tego obawiać. Dlatego kibice Widzewa, których całkiem liczna grupa wybiera się do Wrocławia, mają prawo do umiarkowanego optymizmu.
Wczoraj po przebudzeniu się gracze Widzewa nie wiedzieli jeszcze, gdzie będą trenować. Oczywiście nie miało to żadnego związku z jakimkolwiek zawirowaniem w klubie, po prostu kapryśna aura sprawiła, że niezwykle długo trwały poszukiwania odpowiedniego boiska. Ostatecznie więc łodzianie nie ćwiczyli ani na bocznym boisku przy al. Piłsudskiego, ani też na obiektach przy ul. Kosynierów Gdyńskich. Zdecydowali się na Szkołę Mistrzostwa Sportowego przy ul. Milionowej.
Zajęć po raz kolejny nie prowadził Mroczkowski, którzy walczy z przeziębieniem i pozostał w klubowym budynku. Na treningu zabrakło środkowego obrońcy Thomasa Phibela, który także walczy z wirusem, ale wkrótce ma dojść do siebie. Nieco lżej pracowali dwaj rekonwalescenci - Maciej Mielcarz i Princewill Okachi - jednak oni na pewno nie zagrają ze Śląskiem. Podobnie zresztą, jak defensor ze Słowenii Denis Kramar, który wczoraj wieczorem miał wrócić do Polski z ojczyzny.
Dzisiejszy trening zaplanowano na godz. 15.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kaźmierska wróci za kraty? Mecenas Kaszewiak mówi, dlaczego tak się nie stanie
- Czyżewska była polską Marilyn Monroe. Dopiero teraz dostała kwiaty na grób
- Co się dzieje z Sylwią Bombą? Drobny szczegół totalnie ją odmienił [ZDJĘCIA]
- Olbrychski nie przypomina dawnego amanta "Jest jak Kopciuszek po dwunastej w nocy"