Widzewiacy muszą nauczyć się cierpliwości i wytrwałości

Czasy są takie, że podopieczni trenera Marcina Kaczmarka są z sobą w regularnym kontakcie (za sprawą zdobyczy techniki). To z całą pewnością spore ułatwienie zarówno dla zawodników, jak i sztabu szkoleniowego, jednak nie ma sensu się oszukiwać.

Nic nie zastąpi przecież normalnych wspólnych zajęć na murawie. Ktokolwiek twierdzi inaczej, po prostu mija się z prawdą, najdelikatniej zresztą mówiąc.

Zawodnicy lidera tabeli muszą się więc nauczyć sporej dozy cierpliwości i wytrwałości. A nie jest to wcale łatwe. Zanosi się bowiem, iż stan niepewności potrwa jeszcze dosyć długo, nie łudźmy się.

Waleczny środkowy pomocnik czterokrotnych mistrzów Polski Bartomiej Poczobut jest lubiany przez kibiców, którzy doceniają, że nawet, jeśli akurat nie ma swojego dnia, rzadko „przechodzi” obok meczu. W tym sezonie ma już na koncie 1759 minut w spotkaniach o punkty.

- Można powiedzieć, że „trzymam” formę, żeby być gotowym na każdą ewentualność. Wysyłamy wyniki, tętno oraz czas treningu, a szkoleniowcy monitorują nasze postępy. Zdajemy też raport na temat tego, jak czuliśmy się podczas zajęć, a trener modyfikuje wtedy obciążenia w zależności od wspólnych ustaleń i otrzymanych pomiarów. Pobraliśmy sporo sprzętu z siłowni klubowej, wykonujemy dobrze znane nam ćwiczenia. Korzystamy też z filmów wideo - mówi Poczobut w rozmowie z klubowym portalem. - Inna sprawa, że tęsknię za murwaą i kolegami z zespołu. Wiem, że każdy z nas chciałby już wrócić do wspólnych treningów i regularnych meczów. Szczególnie brakuje mi spotkań na naszym stadionie. Wiadomo przecież, że atmosfera przy al. Piłsudskiego jest wyjątkowa - dodaje Poczobut.