Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew-Górnik 0:3. Rozdali gościom kilka prezentów

bartosz kukuć
Łotewski napastnik Eduards Visnakovs walczy z Radosławem Sobolewskim
Łotewski napastnik Eduards Visnakovs walczy z Radosławem Sobolewskim paweł łacheta
To nie był dzień piłkarzy Widzewa. Łodzianie ulegli na stadionie przy al. Piłsudskiego Górnikowi Zabrze 0:3 w meczu czwartej kolejki ekstraklasy. Wbrew wynikowi, goście wcale nie byli aż tak dobrze dysponowani. To gospodarze popełnili mnóstwo katastrofalnych błędów. Tak grając, nie będą zdobywać punktów.

Nie jest tajemnicą, że dwa kolejne zwycięstwa podopiecznych trenera Radosława Mroczkowskiego (z Zawiszą Bydgoszcz i Koroną Kielce po 2:1) narobiły sporo apetytu kibicom czterokrotnych mistrzów Polski. Szkoleniowiec łodzian długo zastanawiał się, na kogo tym razem postawić w wyjściowej jedenastce. Ostatecznie miejsce w wyjściowym składzie stracił Mariusz Rybicki, a na prawej stronie pomocy zastąpił go Łukasz Staroń.
Od pierwszego gwizdka sędziego widać było, że łodzianie czują wyraźny respekt przed Górnikiem. Można to było zobaczyć zwłaszcza przy stałych fragmentach gry dla rywali, kiedy to gospodarze byli stłoczeni na i w okolicach własnego pola karnego. W 4 min po rogu Krzysztofa Mączyńskiego niecelnie główkował Mariusz Zachara. W 6 min Norbert Witkowski uprzedził dalekim wybiegiem Eduardsa Visnakovsa. W 9 min Marcin Kaczmarek podał do Veljko Batrovicia, a ten dośrodkował w stronę bramki. Jednak defensorzy zabrzan uprzedzili rozpędzonego Visnakovsa. W 10 min fatalnie z wolnego centrował Batrović, a w 14 min uderzenie ekswidzewiaka Prejuce Nakoulmy z pola karnego było niecelne.
Niestety, w 18 min było już 0:1. Kaczmarek po prostu podał piłkę Nakoulmie, a ten po wymianie piłek z Pawłem Olkowskim znalazł się kilka metrów przed Maciejem Mielcarzem i silnie strzelił w tzw. krótki róg. Golkiper łodzian przyzwyczaił ostatnio do tego, iż z takimi uderzeniami nie jest w stanie sobie poradzić. Nie najlepiej w tej sytuacji zachowali się również Levon Hajrapetjan i Princewill Okachi.
W 22 min pomylił się Rafał Augustyniak, futbolówkę przejął Nakoulma, na szczęście został zablokowany. W 28 min błyskotliwy tego popołudnia zawodnik z Burkina Faso minął Hajrapetjana, ale nie trafił w bramkę. W 33 min Batrović zdecydował się na indywidualną akcję, minął kilku przeciwników, jednak bez efektu. W 36 min z dystansu szczęścia szukał Bartłomiej Kasprzak, natomiast w 39 min żaden z kolegów nie zdołał sięgnąć piłki po wolnym Hajrapetjana.
W 40 min stadion po prostu ucichł, a niektórzy zaczęli podejrzewać, że oglądają kolejną część kultowego ,,Piłkarskiego pokera’’. Thomas Phibel nagle się odwrócił i podał piłkę w stronę Mielcarza. Zupełnie nie zwrócił jednak uwago na to, że bramkarz wyraźnie sygnalizował mu, że zmierza w prawą stronę boiska. A futbolówka wtoczyła się do siatki Widzewa. Nie zamierzamy rozgrzeszać Mielcarza, ma udział przy tym kuriozalnym golu. Ale nie sposób nie stwierdzić, że to obrońca łodzian jest w głównej mierze odpowiedzialny za tę sportową katastrofę. Tą sytuację na pewno będą pokazywać w wielu stacjach telewizyjnych. Jeśli o to chodziło Phibelowi, to może być z siebie zadowolony.
W 41 min nad poprzeczką uderzał Mariusz Przybylski, potem próbowali jeszcze gospodarze (Phibel w 45 oraz Kaczmarek w 45+1 min).
Po zmianie stron strzelał Batrović (53 min). Kilkadziesiąt sekund później po podaniu Kaczmarka w świetnej sytuacji znalazł się Visnakovs, ale próbował lobować golkipera gości, zamiast mocno strzelać. W 58 min centrował Kaczmarek, jednak nic tego nie wyszło.
W 60 min Górnik zdobył trzeciego gola. Prawą stroną uciekł Olkowski, dośrodkował, a Zachara nie miał kłopotów z pokonaniem niezdecydowanego bramkarza. Za strzelcem bramki biegł wyraźnie spóźniony Phibel.
W 62 min znów pokazał się Visnakovs, ale trafił w Witkowskiego. W 65 min strzelał Okachi, a w 70 min po podaniu Batrovicia uderzył Visnakovs. Widzewiacy ,,szukali’’ honorowego trafienia (Hajrapetjan w 74 i 81, Alex Bruno w 75 min), jednak nic tego dnia nie chiało wpaść do siatki zabrzan. A kiedy w 83 min z bliska spudłował Tomasz Kowalski, stało się jasne, że Widzew gola już nie zdobędzie.
Drużyna prowadzona przez Adama Nawałkę może mieć powody do sporej satysfakcji. Przecież zabrzanie zwyciężyli przy al. Piłsudskiego po raz pierwszy od 2004 roku. Nikt, nawet oni, nie mógł się spodziewać, że Górnikowi pójdzie aż tak łatwo.
Na pocieszenie przypomnijmy fanom, że Widzew, oprócz Podbeskidzia, jest jedynym zespołem, który w sezonie 2013/2014 ma już za sobą starcia z dwiema pierwszymi drużynami w tabeli ekstraklasy, a więc Górnikiem i Legią. Fakty nie kłamią, to zabrzanie są obecnie liderem.
Mecz poprzedziła minuta ciszy pamięci zmarłego kilka tygodni temu Jacka Dzieniakowskiego, byłego wieloletniego trenera i działacza Widzewa oraz jednego z kibiców z Koluszek, który także odszedł w ostatnim czasie. Dobrze, że Jacek nie widział tego meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany