Widzew - Sokół. Zakończenie musi być efektowne

Żaden z kibiców drużyny z al. Piłsudskiego nie ma wątpliwości, że Widzew zakończy pierwszą część sezonu efektownym zwycięstwem. I w tym przypadku nie chodzi o wysoką wygraną, a o styl, jaki powinna prezentować drużyna. Przed tygodniem zespół trenera Franciszka Smudy pokazał w Tomaszowie Mazowieckim, że grać jednak w futbol potrafi i dlatego kibice mają prawo oczekiwać, że nie był to jednorazowy przebłysk piłkarskiego kunsztu, a początek procesu, który trwać będzie przynajmniej do końca sezonu.

Przypomnijmy, że Widzew po pokonaniu Lechii został nowym liderem trzecioligowych rozgrywek i dlatego jest zdecydowanym faworytem konfrontacji z zajmującym czternaste miejsce Sokołem (szesnaście punktów mniej od łodzian). Za zespołem z Mazur nie przemawia też statystyka spotkań rozegranych na wyjazdach. Podopieczni trenera Sławomira Majaka (5 września zastąpił Karola Szweda) wygrali tylko raz, tyle samo zremisowali i aż pięć pojedynków przegrali.

Zapewne ten mecz będzie miał szczególne znaczenie dla szkoleniowca gospodarzy jutrzejszego spotkania. Smuda rywalizuje w trzeciej lidze z zespołami, które prowadzą zawodnicy łódzkiego klubu z czasów pierwszej przygody trenera z Widzewem. To takie prestiżowe pojedynki nauczyciel - uczniowie, mają swój szczególny smaczek i utrwalają zawodowy prestiż doświadczonego szkoleniowca. W tej rywalizacji, popularny Franz jest górą i zawsze może powiedzieć swym byłym podopiecznym, że muszą się jeszcze sporo uczyć, by ograć mistrza.

Jesienią pokonał już Piotra Kupkę (2:0 z Sokołem Aleksandrów Łódzki) oraz Bogdana Jóźwiaka (2:1 z Lechią Tomaszów Mazowiecki). Teraz Majak zapowiada, że jedzie do Łodzi po punkty. Ciekawe, czy skończy się na słowach?