Widzew. Sama walka to za mało

Jutro o godz. 20.30 Widzew gra z Wisłą w Krakowie. Jest przedostatni w tabeli, powinien zatem walczyć choćby o punkt. jak to jednak zrobić, skoro do tej pory przegrał wszystkie pięć wyjazdowych spotkań. W ostatnim meczu, na własnym boisku też zaprezentował się fatalnie.
Czy w Krakowie trzeba liczyć na cud? Trudno opierać nadzieje na racjonalnych podstawach, skoro w pojedynku z Cracovią zawodzili najbardziej doświadczeni piłkarze, a rywalom starali się jedynie dorównać młodzi, nieopierzeni gracze: 21-letni bramkarz Maciej Krakowiak, o rok młodszy Mariusz Rybicki i 19-letni Krystian Nowak.
Buddowana w trakcie sezonu, pospiesznie i nerwowo, drużyna nie stanowi monolitu. Dwaj środkowi obrońcy raz potrafią zagrać na dobrym poziomie, innym razem beznadziejnie. Taktyka polegająca na szukaniu za wszelką cenę długim podaniem Eduardsa Visnakovsa jest tak prosta i oczywista, że rozszyfrowanie jej nie wymaga wielkich starań przeciwnika. Środkowi pomocnicy dają się łatwo zdominować rywalom, nie potrafią przytrzymać piłki, mądrze jej rozegrać, za to tracą ją w juniorski sposób, narażając zespół na groźne kontrataki.
Jakby nieszczęść było mało łodzianie muszą walczyć z kontuzjami. Do zajęć wrócili co prawda Eduards Visnakovs i Veljko Batrović, ale na pewno nie zagra w Krakowie Marcin Kaczmarek, a bramkarza Macieja Mielcarza czeka dziś rezonans magnetyczny, który wykaże, w jakim stanie jest jego kontuzjowana noga.
W Widzewie dojdzie nzatem do zmian. W bramce od pierwszej minuty zagra Maciej Krakowiak, na lewej obronie pojawi się pewnie reprezentant Armenii Lewon Hajrapetian, którego trener Rafał Pawlak widziałby raczej w roli bocznego pomocnika. Komu jeszcze dać szansę, żeby wpłynął pozytywnie na postawę zespołu? Mówiąc szczerze, nie wiem. Nie ma się co oszukiwać, z taką kadrą, w takiej dyspozycji Widzew jest dziś głównym kandydatem do spadku z ekstraklasy.