Widzew - Resovia. Koronawirus nie zabija sportowych umiejętności

Po fatalnym występie przeciwko GKS Bełchatów, który jednak przyniósł ligowy punkcik, piłkarze Widzewa w sobotę o godz. 12.40 podejmą Resovię. Jak nie wygrać z rzeszowianami, to z kim? Rywale w 10 meczach zdobyli siedem punktów, sześć mniej od Widzewa i powiedzmy to bez owijania w bawełnę należą do słabeuszy rozgrywek.

No, nie da się ukryć, że łodzianie też nie są ligowymi mocarzami, ale jeśli mają w sobie choć trochę zawodowej przyzwoitości i ambicji, to muszą zdobyć się na zwycięstwo.

Krzysztof Kamiński, którego też mocno zniesmaczył ostatni występ łodzian mówi: Koronawirus nie atakuje umiejętności piłkarskich,
nie sprawia, że człowiek nagle przestaje grać w piłkę. Może nie mieć siły na całe 90 minut spotkania, ale przez godzinę czy 45 minut powinien pokazać swój profesjonalizm. Kamiński przypomina historię sprzed 38 laty, gdy jego wielki Widzew eliminował z europejskich pucharów naszpikowany gwiazdami Rapid Wiedeń: Wtedy redaktor Jerzy Lechowski z Piłki Nożnej napisał: Trzeba umieć chcieć i te słowa dedykuję obecnej drużynie.

W dwóch ostatnich meczach trener Enekelid Dobi posłał w bój tę samą jedenastkę. Jeśli w spotkaniu z Miedzią ten pomysł się sprawdził, w starciu z GKS okazał się niewypałem. Może dlatego, że szkoleniowiec niepotrzebnie poprzestawiał klocki. Zmieniając pozycję dwóm piłkarzom, praktycznie wyłączył ich z grania. Mateusz Michalski marnuje się w roli napastnika, co czarno na białym pokazało już starcie w Łęcznej, a Robert Prochownik w roli lewoskrzydłowego może co najwyżej czuć się zagubiony. Jeśli obaj piłkarze mają zagrać przeciwko Resovii, to powinni wrócić na pozycje, na których ich gra przynosi znacznie więcej pożytku zespołowi.