Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew przed meczem z Lechią. Nie wystraszyć się gości z Gdańska!

Jan Hofman
Działacze Widzewa nadal zachowują się jak mali chłopcy z piaskownicy. Sami, odwołując z funkcji pierwszego trenera Radosława Mroczkowskiego, wpędzili się w kłopoty organizacyjne i teraz nie bardzo wiedzą, jaką z nich wybrnąć z twarzą!

Z jednej strony mamią Rafała Pawlaka, że jak nie przegra w niedzielę meczu z Lechią Gdańsk, to zostanie w ekstraklasie na dłużej. Z drugiej jednak strony prowadzą negocjacje i zakulisowe rozmowy w sprawie zatrudnienia następcy Mroczkowskiego. Nadal w kolejce do pojęcia łódzkiego przedstawiciela ekstraklasy stoi Leszek Ojrzyński, ale ostatnio też pojawiło się nowe nazwisko – Przemysław Cecherz. To brat byłego widzewiaka – Jarosława – który prowadzi obecnie pierwszoligowego Kolejarza Stróże. Aż strach pomyśleć co będzie się działo w najbliższych dniach, ponieważ lista polskich bezrobotnych trenerów futbolu jest bardzo długa. Zarząd jest kilku osobowy, a więc pomysłów może być ogromna liczba!

Zostawmy jednak tę zabawę widzewskim działaczom i skupmy się na najbliższym spotkaniu. Jeśli będziemy brać pod uwagę tylko miejsce w tabeli, to zdecydowanym faworytem spotkania jest Lechia. Na szczęście magia cyfr nie obowiązuje na boisku. Udowodniła to w poniedziałek Korona Kielce. Outsider ekstraklasy prowadził na boisku w Gdańsku 2:0, ale ostatecznie wywiózł z Wybrzeża punkt.
I wiele wskazuje na to, że ten mecz będzie bardzo istotny dla obydwu trenerów i nie tylko Pawlak przyjdzie walczyć o swoją przyszłość w krajowej elicie. Lechia bardzo dobrze rozpoczęła sezon, ale później przyszyła wyraźna zadyszka. Goście niedzielnego spotkania w Łodzi w swoich pięciu ostatnich występach nie zanotowali sukcesu. W tym okresie podopieczni trenera Michała Probierza cztery razy zremisowali i doznali jednej porażki. Już nad morzem odzywają się głosy, że nie tak miało być.
– Nie udało się wygrać, martwi ta nasza nieskuteczność, nie wygraliśmy od pięciu meczów – mówił po końcowym gwizdku z Koroną, strzelec bramki dla Lechii, były widzewiak Piotr Grzelczak.
Dobrze opłacany zespół i jego szkoleniowiec zdają sobie sprawę, że presja rośnie. Jeśli szybko nie pojawią się zwycięstwa, to na pewno atmosfera zgęstnieje, a zazwyczaj w takim przypadku działacze tracą zimą krew... To jednak zmartwienie Lechii i jej kibiców.

Widzew w ostatnim spotkaniu z Lechem, choć przegranym, pokazał lwi pazur. Łodzianie grający niemal cały czas w osłabieniu podjęli rękawicę i walczyli w stolicy Wielkopolski z niespotykanym ostatnio poświęceniem i zaangażowaniem. Wielu kibiców przecierało oczy ze zdziwienia. Jeśli trener Pawlak zdoła utrzymać w swoich zawodnikach bojowego duch, to wynik najbliższej potyczki jest sprawą otwartą.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany