Widzew przed meczem z Górnikiem. Łodzianie nie muszą kalkulować, bo wszystko zależy tylko od nich

Zapewne wszyscy w Widzewie, od działaczy poczynając poprzez sztab szkoleniowy na zawodnikach kończąc, głęboko odetchnęli z ulgą po zwycięstwie ze Stomilem w Olsztynie (2:0).

A to z tego względu, że znów wszystko zależy tylko i wyłącznie od czterokrotnych mistrzów Polski. Podopieczni trenera Janusza Niedźwiedzia nie muszą kalkulować i liczyć na pomoc innych. Jeśli tylko udźwigną presję, to nie spadną w tabeli poniżej drugiej lokaty, gwarantującej bezpośredni awans do ekstraklasy

W niedzielny wieczór widzewiacy będą faworytami. Polkowiczanie zamykają bowiem tabelę i mają coraz mniejszą szansę na uniknięcie spadku. Inna sprawa, że póki nic nie jest jeszcze przesądzone, z całą pewnością będą walczyć. Warto przy tym podkreślić, że jedyna dotychczasowa wygrana zespołu z Dolnego Śląska została odniesiona w starciu z silną Arką Gdynia (2:1), co wydaje się wręcz nieprawdopodobne.

W środę widzewiacy ćwiczyli na Łodziance, natomiast w czwartek mają wolne. Do zajęć wrócą w piątek, a po sobotnim treningu wyruszą do Głogowa.

W swoim poprzednim starciu Górnika Polkowice rywalizował nad Bałtykiem z Arką Gdynia. Podopieczni trenera Szymona Szydełki robili, co mogli. To nie był zły mecz w ich wykonananiu. Ostatecznie jednak ulegli faworyzowanym gospodarzom 0:2 (0:1).

Górnik: Szymański - Fryzowicz, Bojdys, Biernat, Ratajczak, Karmelita (77, Radziemski) - Abdallah Hafez (66, Sobków), Purzycki (66, Żołądź), Kozubal (66, Makuch), Szuszkiewicz (77, Baranowski) - Piątkowski.

Przed niedzielnym meczem z Widzewem żaden z zawodników drużyny z Dolnego Śląska nie musi pauzować za kartki.

Poprzednie spotkanie między Widzewem a Górnikiem odbyło się w sierpniu w Łodzi. Widzewiacy wygrali 4:2 (1:1), choć to goście prowadzili. Bramki dla łodzian strzelili: Juliusz Letniowski (18), Bartosz Guzdek (46), Daniel Tanżyna (57) i Patryk Mucha (81), dla polkowiczan Mateusz Piątkowski (16, 60 karny)