Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew pokonał Polonię Warszawa!

(p)
Widzew osiągnął to, co zamierzał. Dzięki złotej bramce Princewilla Okachiego łodzianie po trzech remisach wreszcie wygrali. Sukces jest tym cenniejszy, że okazali się lepsi od budowanej za wielkie pieniądze i marzącej o ligowych sukcesach stołecznej Polonii.

Widzew zaczął spotkanie bez kompleksów, w ofensywnym ustawieniu z trzema pomocnikami i trzema napastnikami. Przez pierwsze piętnaście minut wydawało się, że to jest to! Łodzianie zepchnęli rywali do głębokiej defensywy. Grali szybko, składnie, z polotem. Niestety brakowało odpowiedniego wykończenia.
Akcje inicjował Nika Dzalamidze, a warszawianie, w tym reprezentacyjny stoper Tomasz Jodłowiec, nie wiedzieli, jak go zatrzymać. Po prawej stronie hasał Ben Radhia, który niespodziewanie wrócił do składu jako prawy pomocnik. Tunezyjczyk posłał piłkę nad poprzeczkę. Przemysław Oziębała został zablokowany, a Riki Riskiemu poplątały się przy strzale nogi.

Gospodarze po kwadransie powinni prowadzić 1:0 i mieli ku temu wyborną okazję. Po sprytnie rozegranym rzucie rożnym Dzalamidze wpadł w pole karne, gdzie został zatrzymany faulem przez Tomasza Brzyskiego. Arbiter nie miał cienia wątpliwości, że doszło do przewinienia i podyktował rzut karny.
Jedenastkę wykonywał kapitan Łukasz Broź. Zmylił Sebastiana Przyrowskiego, posłał piłkę technicznym uderzeniem w przeciwległy róg. Cóż z tego, skoro futbolówka o pół metra minęła słupek bramki!

Wydawało się, że Łukasz Broź wszystko zrobił tak, jak trzeba. Uderzając z jedenastu metrów, zmylił bramkarza, posłał piłkę w przeciwległy róg, niestety obok słupka.
Wydawało się, że Łukasz Broź wszystko zrobił tak, jak trzeba. Uderzając z jedenastu metrów, zmylił bramkarza, posłał piłkę w przeciwległy róg, niestety obok słupka.

Potem z widzewiaków zeszło powietrze. Powiedzieć jednak, że Polonia przejęła inicjatywę, to zniekształcić rzeczywistość. Człapiący warszawianie częściej byli przy piłce, ba, strzelali nawet na bramkę Macieja Mielcarza, ale robili to wyjątkowo nieporadnie. Marcin Baszczyński chyba był na innym meczu, skoro twierdził po nim, że "Czarne Koszule" były zdecydowanie lepsze i powinny wygrać pojedynek.

Rozstrzygnięcie przyniosła pierwsza akcja drugiej połowy. Z rzutu wolnego centrował w pole karne Adrian Budka wprost na głowę ostatniego w rzędzie Jarosława Bieniuka. Ten posłał piłkę do Ugo Ukaha. Drugi ze stoperów zagrał ją do lepiej ustawionego Princewilla Okachiego, który umieścił futbolówkę w siatce.
Ostatnie pół godziny należało do Polonii. Widzew bronił się nawet w dziesięciu na tyle skutecznie, że poza groźnym, mocno podkręconym strzałem Bruno, obronionym przez Mielcarza, goście nic więcej nie byli w stanie zrobić. Do ostatnich sekund pojedynku...
Wtedy mogła się powtórzyć sytuacja ze spotkania z Wisłą. W doliczonym czasie gry zwycięstwo mogło się wymknąć łodzianom z rąk. W dogodnej sytuacji Daniel Sikorski strzelając z pięciu metrów posłał piłkę nad poprzeczkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany