Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew - Podbeskidzie 1:2. Łodzianie zakpili ze swoich kibiców

Jan Hofman
Przed meczem zawodnicy Widzewa deklarowali, że w ostatnim spotkaniu nie odpuszczą i pokażą piłkarską wartość. I na słowach się skończyło. Łodzianie przegrali z Podbeskidziem 1:2, co zapewniło zespołowi z Bielska-Białej utrzymanie w ekstraklasie. Co prawda nikt nikogo nie złapał za rękę, ale w nie tak dawnych czasach taki wynik wywoływałby ogromne zdziwienie i budziłby podejrzliwość nie tylko u działaczy PZPN!

Być może piłkarze Widzewa słabszą grę wytłumaczą przemęczeniem trudnym sezonem, ale na pewno ich postawa budziła niesmak u kibiców i wytrawnych znawców futbolu. W niedzielę fani mogli się czuć wystrychnięci na dudka.
Pierwszą groźną akcję przeprowadzili widzewiacy. Lewą stroną boiska pociągnął Marcin Kaczmarek i silnie dośrodkował w pole karne. Do piłki dopadł przed linią końcową Mariusz Rybicki, lecz zamiast strzelać wycofał do nadbiegającego Łukasza Brozia. Ten jednak nie popisał się, bo jego płaskie dośrodkowanie trafiło pod nogi obrońcy Podbeskidzia i było po akcji łodzian. Widzew nie narzucał tempa, toteż goście mogli spokojnie ustawiać się w obronie i rozbijać ataki łodzian. Ale nie zamierzali kurczowo trzymać się własnego przedpola i wyłącznie bronić dostępu do bramki, toteż od czasu do czasu konstruowali akcje ofensywne.

ZOBACZ KIBICÓW WIDZEWA NA MECZU Z PODBESKIDZIEM - ZOBACZ FILM

W ósmej minucie zespół z Bielska-Białej oddał pierwszy w tym meczu strzał na bramkę, ale Fabian Pawela miał problem z precyzją, toteż piłka poleciała wysoko nad poprzeczkę. To powinno być poważne ostrzeżenie dla łodzian, by znacznie wzmocnić czujność w defensywie. Niestety, gospodarze zbagatelizowali je i w kolejnej akcji zapłacili za to. W jedenastej minucie Podbeskidzie objęło prowadzenie. Łukasz Broź nie zdołał sobie poradzić na prawej stronie boiska z Marcinem Wodeckim. Ambitny pomocnik gości dopadł do piłki tuż przed linią końcową i precyzyjnie dośrodkował do Damiana Chmiela, stojącego na dziewiątym metrze od bramki. Pomocnik Podbeskidzia wykorzystał ogromne gapiostwo Marcina Kaczmarka i precyzyjnym strzałem głową zdołał pokonać Macieja Mielcarza.

ZOBACZ KIBICÓW WIDZEWA NA MECZU Z PODBESKIDZIEM - ZOBACZ FILM

Łodzianie długo nie mogli się po tym pozbierać. W ich szeregi wkradł się chaos i przypadkowość, przez co mocno ucierpiała widowiskowość spotkania. Łodzianie dopiero w dwudziestej minucie meczu oddal pierwszy strzał na bramkę Podbeskidzia. Piłkę uderzył Jakub Bartkowski, ale zabrakło mu precyzji, toteż poleciała ona daleko obok słupka i Richard Zajac nie musiał interweniować. W dwudziestej piątej minucie dało się wyczuć na trybunach poirytowanie kibiców. Fani mieli być prawo niezadowoleni, bo gospodarze nie prezentowali wymaganej ambicji i zaangażowania w spotkanie. Obiektywnie trzeba było przyznać, że większą ochotę do gry przejawiali zawodnicy z Bielska-Białej.
Trybuny ożywiły się w 24 minucie. Akcję na lewej stronie pola karnego przeprowadził Sebastian Dudek. Doświadczony widzewiak ograł dwóch obrońców Podbeskidzia i zdołał celnie wrzucić piłkę na szósty metr, lecz główka Mariusza Rybickiego była niecelna. Chwilę później Bartkowski powtórzył wyczyn kolegi, toteż Zajac nie musiał się wysilać, by ratować swój zespół przed utratą bramki.

ZOBACZ GALERIĘ ZDJĘĆ Z MECZU

W trzydziestej minucie makabrycznych zachowań widzewiaków pod własną bramką nie wytrzymał Radosław Mroczkowski. Widzewski szkoleniowiec wypadł z boksu rezerwowych niczym oparzony i głośno wyartykułował, co sądzi o nieodpowiedzialnych zachowaniach przed własnym polem Hachema Abbesa i Dino Gavricia.
Chwilę później groźnie było na przedpolu gości. Po akcji Bartłomieja Pawłowskiego i Rybickiego ten ostatni silnie uderzył piłkę, ale i tym razem zabrakło celności. W 35 minucie tylko doskonała interwencja Mielcarza (po strzale Roberta Demjana) uratowała Widzew przed utratą gola.
W przerwie trener Mroczkowski zdecydował się na dwie zmiany. Z boiska zeszli Kaczmarek i Nowak. Ich miejsce zajęli Carvalho i Batrović. Pewni liczył, że wzmocni to siłę uderzeniową drużyny. Nie na wiele się to zdało, bo w 52 minucie łodzianie mogli stracić drugiego gola. Thomas Phibel wdał się w drybling przed polem karnym i stracił piłkę, a ta wylądowała pod nogami Pawela. Na szczęście dla łodzian zawodnik, zamiast strzelać, podał w ręce Mielcarza i skończyło się wyłącznie na strachu gospodarzy.

Cztery minuty później to łodzianie powinni wyrównać. Po dośrodkowaniu Bartłomieja Pawłowskiego z prawej strony boiska piłka trafiła do Emersona Carvalho, a ten z pięciu metrów posłał futbolówkę nad poprzeczką.
W 57 minucie w zamieszaniu na polu karnym padł Pawela, a sędzia uznał, że winnym jest Bartkowski, który nieprawidłowo zatrzymywał rywala i podyktował rzut karny dla gości. Jedenastkę pewnie wykorzystał Robert Demjan. Dwie minuty później mecz znów nabrał rumieńców, kiedy to sytuację sam na sam z Zajacem wykorzystał Rybicki. Warto dodać, że był to pierwszy celny strzał łodzian w tym meczu!
Kontaktowy gol dodał widzewiakom animuszu, ich akcje nabrały tempa i odpowiedniej dynamiki. Nadal jednak brakowało skutecznego wykończenia. W 66 minucie Podbeskidzie wyprowadziło kontrę, ale na szczęście dla gospodarzy Demjan z bliska nie trafił w bramkę. Podobnie jak w 85 minucie Pawela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany