Umówmy się, nigdy dosyć powtarzania, że drużyna prowadzona przez trenera Radosława Mroczkowskiego wcale nie musieli przegrać z podopiecznymi Stanislava Levego. I nie chodzi nam o to, że sędzia Marcin Borski nie powinien uznać drugiego gola dla gospodarzy (napastnik Śląska Łukasz Gikiewicz był na spalonym).
Jeżeli ma się tak wymarzony początek na murawie mistrza, jaki mieli widzewiacy, to trzeba zrobić wszystko, żeby tego nie zepsuć. Zwłaszcza, że wrocławianie byli w znacznie słabszej dyspozycji, niż w większości meczów z ubiegłego sezonu, kiedy to zmierzali po pierwsze miejsce w tabeli. Jednak łodzianie nie potrafili tego zrobić, tracąc dwa kuriozalne gole. Mamy świadomość, że błędy są solą futbolu, ale Boże Narodzenie już dawno za nami. Naprawdę takie prezenty dla Śląska były grubą przesadą. Widzew zebrał sporo pochwał za swoją postawę, nie koncentrowanie się na kurczowej defensywie i odważnej grze do przodu, ale co z tego? Minie kilka dni i nikt o tym już nie będzie pamiętał.
Oby gracze z al. Piłsudskiego byli w stanie zachować znacznie więcej koncentracji w newralgicznych chwilach kolejnych spotkań (zaczynając od sobotniego starcia z Ruchem, w Chorzowie, godz. 13.30). I dotyczy to przede wszystkim najbardziej doświadczonych piłkarzy w drużynie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Kochało się w nim pół Polski. Nie uwierzysz, jak teraz wygląda Makowiecki!
- Miszczak zrobił z Romanowskiej gwiazdę. Osoba z planu mówi, jaka jest naprawdę
- Za komunię u Magdy Gessler zapłacisz krocie! Cena za talerzyk jest powalająca
- Wielkanoc u Derpienski. Tak powinny wyglądać święta każdej SZANUJĄCEJ SIĘ kobiety