Widzew. Nikt nie pali się do bronienia łódzkich barw

o nie jest futbolowa mekka, do której ciągną dobrzy piłkarze. Przeciwnie, brakuje chętnych do walki na II–ligowych boiskach w klubie z tak rozbudzonymi aspiracjami 17–tysięczną widownią i wielką presją.
Wygląda na to, że z Widzewem rozstaną się Kohei Kato i Rafał Wolsztyński, którzy bez problemu znajdą kluby grając w wyższej klasie. Władze Widzewa chcą rozwiązać kontrakty z pięcioma piłkarzami: Kacprem Falonem, Maciejem Kazimierowiczem, Marcinem Kozłowskim i Filipem Mihaljeviciem i Sebastianem Kamińskim. Oby dyrektor sportowy Łukasz Masłowski miał dobry pomysł kim ich zastąpić, choć przede wszystkim powinien zadbać o utrzymaniu stanu posiadania.

Ważną rolę w drużynie w nowym sezonie powinni spełniać Mateusz Michalski i Daniel Mąka. Michalski rozegrał w łódzkim klubie 138 meczów zdobył 34 bramki. Jest najlepszym strzelcem w czteroletniej historii reaktywowanego w 2015 roku Widzewa. Bilans Mąki – to 87 spotkań i 27 goli.
Trzydziestu dwóch piłkarzy reprezentowało barwy Widzewa w poprzednim sezonie. Tylko dwóch nie opuściło boiska ani na chwilę – to oczywiście Patryk Wolański i Sebastian Zieleniecki. Wiosną komplet minut zaliczył też Daniel Tanżyna. Oni też powinni tworzyć nowy oby lepszy Widzew. Wśród nich nie widać jednak lidera z prawdziwego zdarzenia, o umiejętnościach wykraczających pzta II ligę. Czy takiego znajdzie Masłowski, a wykreuje nowy trener?
Znamienne są słowa szkoleniowca Stali Stalowa Wola Wojciecha Fabianowskiego. – Już od pewnego czasu mówiłem, że Widzew nie awansuje. To nie była drużyna ponadprzeciętna, brakowało jej jakości, ci zawodnicy nie byli wybitni – ocenił w rozmowie z serwisem „Nowiny 24”, gdy zapytano go czy jest zaskoczony brakiem awansu łodzian.