Widzew na zakręcie. Czy wyjdzie na prostą?

Na szczęście jeszcze nic nie jest przesądzone. Widzew ma szanse na uratowanie się przed degradacją, ale musi działać. Powiedzmy szczerze, klub znalazł się na zakręcie. Czas pokaże, czy wyjdzie z niego na prostą. Pierwsza ważna decyzja nie zależy od ludzi Widzewa, tylko od PZPN. Związek ma cofnąć (oby jak najszybciej) transferowo-finansowe restrykcje, a wtedy łodzianie jak wszyscy inni będą mogli szukać zawodników, którym można zapłacić więcej niż 5 tysięcy złotych miesięcznie.
Praktycznie w każdej formacji przydałby się wartościowy piłkarz, który dałby zespołowi impuls do lepszej gry. Takich graczy nie da się sprowadzić za czapkę gruszek. Być może trzeba będzie kogoś sprzedać (Eduardsa Visnakovsa za milion euro?), żeby znaleźć fundusze na budowanie nowego teamu.
W najbliższym czasie powinno być jasne, kto będzie odpowiadał za budowanie nowego zespołu. Czy będzie nim Rafał Pawlak, czy może jednak ktoś inny. Nie jest bowiem tajemnicą, że działacze rozmawiają z kilkoma szkoleniowcami o bardziej nznanych nazwiskach i większym zawodowym stażu (na przykład byłym selekcjonerze Waldemarze Fornaliku).
Widzew musi mieć bowiem pieniądze na realizowanie układu zawartego z wierzycielami, a data spłaty pierwszej raty długów zbliża się nieubłaganie. Potrzebni są możni sponsorzy, którzy wesprą klub żywą gotówką. Testem dla działaczy Widzewa będzie przekonanie bossów firmy Aflofarm, żeby reklama ich produktów nadal pojawiała się na klubowych koszulkach. Koniec roku sprzyja refleksji podsumowaniom, analizie sytuacji. Widzew nie ma na to czasu, działacze muszą przedstawić gotowy plan ratunkowy przed pierwszym treningiem zaplanowanym na 6 stycznia 2014 roku.