To efekt protestu widzewskich ultrasów, którzy nie zgadzają się z polityką transferową klubu i uważają, że są szykanowani i prześladowani przez jego władze.
Kibiców było mniej, atmosfera przypominała piknik. Nie było rac, petard, niecenzuralne przyśpiewki pojawiły się na moment i zniknęły.
A doping?
Pojawił się i to głośny, gdy trzeba było pomóc drużynie, która broniła jednobramkowego prowadzenia. Potem nie zabrakło gorącego podziękowania dla zespołu za wielką ambicję i wspaniałą walkę.
- Kibic jest od kibicowania, a nie rządzenia w klubie, dlatego byłem na meczu - mówi szalikowiec Widzewa. - To, że spora grupa nie przyszła, trochę mnie dziwi. Ja nie przyłączam się do tego protestu. I moi koledzy również. My po prostu chcemy kibicować Widzewowi. Czy klub kogoś prześladuje? Śmieszne to jest. Jak zachowujesz się jak człowiek, nikt się nie czepia. Jak łamiesz zasady, musisz ponosić konsekwencje. Wielu tego jednak nie rozumie. I tym różnimy się od np. angielskich kibiców.
-Cieszę się, że ludzie, którzy byli na meczu, potrafili krzyknąć i podbudować zespół w trudnych momentach. Myślę, że tym wynikiem zaprosiliśmy ludzi na trybuny - powiedział po spotkaniu trener Widzewa Radosław Mroczkowski.
Czy kibice Widzewa powinni protestować?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?