Widzew Łódź. Nie wolno powtórzyć takiego błędu

W Widzewie nie mogą jednak spoczywać na laurach, bo najnowsza klubowa historia pokazuje, że grzech zaniechania może drogo kosztować.

Przypomnijmy zatem, że w poprzednim, fatalnym dla drużyny z al. Piłsudskiego sezonie, po dwudziestu kolejkach mistrzowskich widzewicy byli na pierwszym miejscu w tabeli z dorobkiem trzydziestu dziewięciu punktów. Za plecami łodzianie mieli: Radomiaka Radom - 38, Elanę Toruń - 36, GKS Bełchatów - 34 i Górnik Łęczna - 33. Wiadomo już, że w Widzewie stracili czujność, wyraźnie pokpili sprawę i dlatego nie ma się co dziwić, że na koniec sezonu zespół uplasował się dopiero na piątej pozycji z dorobkiem 55 punków.

W drugiej części sezonu łodzian wyprzedziły Radomiak Radom 59, Olimpia Grudziądz 59 i GKS Bełchatów 58, które awansowały do I ligi, oraz Elana Toruń 56. To było chyba jedno z największych sportowych upokorzeń RTS.

W tym sezonie drugoligowcy mają za sobą dwadzieścia kolejek mistrzowskich. Widzew jest na czele, ma 43 punkty i wyprzedza Górnika Łęczna - 42, GKS Katowice - 40 oraz Resovię - 38. Przypomnijmy, że po rozegraniu 34 mistrzowskich kolejek automatyczny awans wywalczą dwie pierwsze drużyny, a cztery kolejne rozgrywać będą baraże o jedno wolne miejsce. Choć pozycja drużyny jest dobra, to jednak dobrze, że działacze poważnie myślą o wzmocnieniu zespołu.

- Jeżeli chce się pracować w klubie piłkarskim, a szczególnie na stanowisku menedżerskim i podejmować pewne decyzje, trzeba mieć szerszą perspektywę - powiedziała Martyna Pajączek na antenie Radia Łódź. - Nie można patrzeć tylko na to, co tu i dzisiaj, ale też na to, co za miesiąc, za pół roku. Można się zastanawiać nadtym czy zmienić trenera w chwili, gdy zaczyna tracić kontrolę nad zespołem. Jeśli chce się osiągnąć sukces w sporcie, potrzeba stabilizacji. Jeśli zdecyduje się na jakiegoś trenera, trzeba go wspierać.