Widzew Łódź. Defensywa piętą achillesową lidera II ligi

Piłkarze Widzewa przegrali 3:4 w Polkowicach z beniaminkiem drugoligowych rozgrywek - Górnikiem.
Pewnie już w drużynie z al. Piłsudskiego wiedzą, że trzeba jak najszybciej rozpocząć intensywne poszukiwania zawodników, którzy wzmocniliby defensywę czterokrotnego mistrza Polski.

Obecna rzeczywistość skrzeczy i to mocno. Jeśli lider traci niemal tyle samo goli (30) co zajmująca czternaste miejsce Garbarnia Kraków (33), to na pewno w łódzkim klubie mają poważny problem. Wierzymy, że w Widzewie o tym wiedzą i już intensywnie działają na tym polu.

Jeśli obecna łódzka defensywa daje się w drugiej lidze ogrywać niczym dzieci, to aż strach pomyśleć co się będzie działo po ewentualnym awansie do wyższej klasy rozgrywkowej. Raczej nie można liczyć na to, że w najbliższym czasie piłkarze nagle rozwiną się sportowo i problem zniknie niczym mydlana bańka.

Potwierdzeniem tej tezy są wyniki widzewiaków w spotkaniach po wznowieniu rozgrywek. Tylko w jednym spotkaniu łodzianie nie stracili gola. Miało to miejsce w potyczce ze Stalą Rzeszów (piętnaste miejsce w tabeli).

Później już w każdym spotkaniu łodzianie tracili gole: ze Skrą Częstochowa 1:2, Legionovią Legionowo 1:2, Garbarnią Kraków 3:1, Lechem II poznań 3:2 i wreszcie Górnikiem 3:4. Lista długa i szalenie wstydliwa, bo przecież mówimy i jednym z głównych kandydatów do awansu.

Kibice Widzewa mają prawo czuć frustrację, ponieważ ich ukochana drużyna zamiast pewnie kroczyć do bram pierwszej ligi, niemal co kolejkę funduje im prawdziwą huśtawkę nastrojów, notując kolejne ligowe wpadki.

Po trzech czerwcowych przegranych łodzianie mają już 6 porażek, czyli więcej niż w całym poprzednim sezonie, w którym zajęli dopiero piątą lokatę.

Niech to będzie wystarczająca przestroga dla widzewiaków i ich szkoleniowca.
A już jutro kolejny mecz. Tym razem w Łodzi z Elaną Toruń.