Łodzianie po raz pierwszy od powrotu po ośmiu latach do grona krajowej elity zwyciężyli przed własną publicznością zasłużenie. Przedłużyli tym samym serial łódzkich ośmiu spotkań w ekstraklasie z Wisłą do siedmiu zwycięstw i remisu.
Wielkie znaczenie psychologiczne miało szybkie prowadzenie gospodarzy już w 5 min. Zaskakujący i silny strzał z dystansu Danielaka był konsekwencją rogu Letniowskiego. To strzał życia „wahadłowego” łodzian nie tylko dlatego, że zdobył w ekstraklasie drugą w karierze bramkę (pierwszą jeszcze dla Podbeskidzia). Gol sprawił, że mimo wysiłków silnych rywali, po raz pierwszy w sezonie łodzianie prowadzili do przerwy 1:0. Kiedy w 54 min Pawłowski nieco szczęśliwie podwyższył prowadzenie zaskakującym strzałem w górny róg przy bliższym słupku, stadion szalał ze szczęścia.
Goście udowodnili, że nie są przypadkowym liderem i walczyli do końca. Atakowali i nie zrazili się nawet pięcioma pułapkami ofsajdowymi, jakie zastawił na nich sprawnie działający widzewski blok defensywny. Kontaktowy gol padł już w doliczonym czasie i to dzięki VAR. Po analizie sędzia Raczkowski podyktował karnego za faul Kuna w wyskoku w szesnastce gospodarzy. Hiszpan Davo pokonał z jedenastki świetnie dysponowanego Ravasa i został samodzielnym liderem strzelców (sześć goli).
4 września (niedziela, 17.30) Widzew zagra w lidze w Poznaniu z Lechem. Jednak już w najbliższą środę łodzianie powalczą w meczu w Pucharze Polski z drugoligowym KKS 1925 w Kaliszu (18.15)
Coraz więcej konsekwencji w drużynie z al. Piłsudskiego
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?