18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew - Lechia Gdańsk 4:1 [GALERIA ZDJĘĆ, FILM]

Jan Hofman
Piłkarze Widzewa wygrali 4:1 z Lechią Gdańsk i przerwali serię siedmiu spotkań w ekstraklasie bez zwycięstwa. Przy okazji zawodnicy załatwili trenerowi Rafałowi Pawlakowi dalszą pracę ze ekstraklasowym zespołem z al. Piłsudskiego.

Łodzianie rozpoczęli spotkanie bardzo spokojnie. Widać było, że drużyna nie zamierzała się rzucać do desperackich ataków i wyraźnie wyczekiwała na to, co zrobią rywale. A że na początku spotkania Lechia nie miała pomysłu, jak zaatakować, toteż piłka głównie były w środkowej części boiska. W ósmej minucie łódzkim kibicom przypomniał się wychowanek Widzewa, broniący obecnie barw Lechii, Piotr Grzelczak. Zawodnik gości otrzymał piłkę na dwudziesty piąty metr i nie namyślając się długo zdecydował się na silny strzał. Futbolówka zmierzała w okolice spojenia słupka i poprzeczki, ale doskonałą interwencją popisał się Maciej Mielcarz. Skończyło się rzutem rożnym dla gości. Jednak i podczas tego stałego fragmentu gry łodzianie potrafili wyjść obronną ręką z opresji.

Przez następne minuty na boisku nie działo się wiele. Widzew cofnięty na własne przedpole oddał inicjatywę gdańszczanom, ale ci nie bardzo wiedzieli jak rozmontować uważnie grającą defensywę łodzian. Wreszcie w siedemnastej minucie obrońcy gospodarzy popełnili błąd. Wiśniewski zdołał dośrodkować z prawej strony boiska, a pozostawiony bez opieki w polu karnym Duda uderzył piłkę głową, ale na szczęście dla widzewiaków strzał nie był celny! Dwie minuty później groźnie było na przedpolu Lechii. Rzut wolny z prawej trony boiska wykonywał Mariusz Rybicki. Silne uderzona piłka trafiła do Kevina Lafrance, który nie popisał się dokładnym strzałem, toteż poleciała ona daleko od słupka. Szkoda, bo z odległości ośmiu metrów należało popisać się celniejszym trafieniem.W dwudziestej minucie odpalono świece dymne na trybunie za bramką Lechii. To utrudniło piłkarzom grę i sędzia zdecydował się przerwać spotkanie. Przerwa trwała blisko sześć minut i o tyle arbiter przedłużył pierwszą część spotkania. na pewno nieodpowiedzialne zachowanie kilku kibiców sprawi, że na Widzew zostanie nałożona kara.
W 39 minucie meczu w pole karne Widzewa wpadł Tuszyński, któremu piłkę próbował wybić Bartkowski. Pracował jednak przy tym mocno rękami, co wykorzystał zawodnik Lechii i natychmiast padł na murawę. Sędzia dopatrzył się przewinienia widzewiaka i podyktował rzut karny. Jedenastkę pewnie wykorzystał Marcin Pietrowski, który tzw. podcinką pokonał widzewskiego bramkarza. W tym momencie wydawało się, że łodzianie nie zdołają się podnieść. Przez moment gospodarze sprawiali wrażenie pogodzonych z losem.
Ale nadzieje fanów klubu z al. Piłsudskiego odżyły w 44 minucie. Rzut wolny z lewej strony boiska wykonywał Veljko Batrović. Dokładnie dośrodkował w pole karne, a tam Povilas Leimonas, uprzedził Jarosława Bieniuka i strzałem głową doprowadził do wyrównania. Sześć minut później gospodarze objęli prowadzenie. Ponownie gol padł po stałym fragmencie gry. Rzut rożny z prawej strony boiska wykonywał Mariusz Rybicki. Relacyjnie ustawił się Kevin Lafrance i precyzyjnym uderzeniem głową nie dał szans obrony bramkarzowi Lechii. Stało się, łodzianie prowadzili 2:1, a Haitańczyk zginął w ramionach kolegów. Arbiter nie wznawiał już spotkania. W przerwie na trybunach z uznaniem mówiono o widzewskiej determinacji, woli walki i skuteczności, wszak przed przerwą wykazali się stuprocentową skutecznością, oddając dwa celne strzały i zdobywając dwa gole. Ale pewnie fani widzewskiej drużyny nie spodziewali się, że ich pupile tak szybko zdobędą trzeciego gola. W 49 minucie gospodarze odebrali pikę Lechii przed własnym polem karnym i szybko ruszyli z kontrą.  Bartović pociągnął kilkanaście metrów i precyzyjnie podał do środka boiska do Alena Melunovicia, ten zauważył wybiegającego na czystą pozycję Eduardsa Visnakovsa i doskonale podał mu w tempo. Reprezentant Litwy uderzył z pierwszej piłki, a futbolówka między nogami Małkowskiego wpadła do siatki. Od razu na trybunach temperatura podskoczyła o kilka stopni.
Dwubramkowe prowadzenie sprawiło, że w widzewskie szeregi powrócił spokój. Goście szarpali się i próbowali odrobić straty, ale łodzianie kontrolowali przebieg wypadków na boisku i nie dali sobie wbić gola, ba, sami zdobyli jeszcze jednego, a na listę strzelców w ostatniej minucie spotkania wpisał się Alex Bruno.
Przy lepszej skuteczności i większej dokładności łodzianie powinni wygrać jeszcze wyżej.
Widzew Łódź - Lechia Gdańsk 4:1 (2:1)

Bramki: 0:1 Marcin Pietrowski (39-karny), 1:1 Povilas Leimonas (45-głową), 2:1 Kevin Lafrance (45+6-głową), 3:1 Eduards Visnakovs (49), 4:1 Alex Bruno (90+4).

Żółta kartka - Widzew Łódź: Kevin Lafrance, Jonathan de Amo Perez, Jakub Bartkowski. Lechia Gdańsk: Piotr Grzelczak.

Sędzia: Marcin Borski (Warszawa). Widzów 6 000.

Widzew Łódź: Maciej Mielcarz - Jakub Bartkowski, Kevin Lafrance, Jonathan de Amo Perez, Marcin Kaczmarek - Veljko Batrovic (61. Aleksejs Visnakovs), Povilas Leimonas, Krystian Nowak, Mariusz Rybicki (89. Alex Bruno) - Alen Melunovic (73. Princewill Okachi), Eduards Visnakovs.

Lechia Gdańsk: Sebastian Małkowski - Deleu, Jarosław Bieniuk, Sebastian Madera, Rafał Janicki (64. Bartłomiej Smuczyński) - Piotr Wiśniewski (74. Maciej Kostrzewa), Marcin Pietrowski, Paweł Dawidowicz, Piotr Grzelczak (46. Paweł Buzała) - Patryk Tuszyński, Adam Duda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany