Widzew gra z Wisłą. Tylko teoretycznie łodzianie mogą być uznawani za faworyta

Przed poniedziałkowym spotkaniem w Płocku można pytać, kto jest faworytem tego meczu.

Aktualna pozycja tych zespołów w tabeli (piąte miejsce Widzewa z 36 punktami i dziewiąta lokata Wisły z 31 punktami) oraz dotychczasowy bilans między tymi drużynami na najwyższym szczeblu rozgrywkowym przemawiają za łodzianami. Zalecamy jednak ostrożność

Mimo pięciu tegorocznych porażek wiślaków, warto bowiem zwrócić uwagę na pewien paradoks. Otóż obaj poniedziałkowi rywale mają zakończoną rywalizację z sześcioma klubami ekstraklasy.

Łodzianie zdobyli w nich czternaście punktów, a płocczanie o pięć więcej. Obie drużyny rozegrały już dwumecze: z Pogonią (zdobywając po punkcie), a Wisła z Lechią wywalczyła więcej, bo trzy punkty (łodzianie - jeden) i podobnie z Wartą - komplet sześciu „oczek” (drużyna trenera Janusza Niedźwiedzia o trzy mniej).

Zespół słowackiego trenera Pavla Stano ma także strzelonych więcej goli (31) od łódzkiego beniaminka (29), a także lepszy bilans meczów w roli gospodarzy (siedem wygranych, jeden remis, trzy porażki) od Widzewa, który w Łodzi ma przeciętny dorobek (5-3-4). Warto też pamiętać, że wicelider tabeli, Legia, ostatniej porażki doznał właśnie w Płocku (14 października przegrał 1:2). Jest zatem sporo powodów, by widzewiacy w poniedziałek byli szczególnie skoncentrowani. Mamy nadzieję, że wezmą to sobie do serca

W czwartek widzewiacy ćwiczyli w godzinach przedpołudniowych. Tak samo będzie aż do niedzieli włącznie, z czego po piątkowych zajęciach zawodnicy udadzą się jeszcze do siłowni. Z racji faktu, że oba stadiony dzielą niespełna dwie godziny drogi autokarem, drużyna wyjedzie do Płocka dopiero w dniu meczu.