Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew gra z Legią. Kiedyś to były mecze...[zdjęcia]

(bap)
Mecze Widzewa z Legią przez wiele lat były najważniejszymi wydarzeniami piłkarskiej ekstraklasy. Dziś to już tylko przybladły klasyk. Czy oznacza to, że w jutrzejszym starciu obu drużyn w Warszawie (godz. 20.45) na emocje nie ma co liczyć?

Ach, co to były za mecze! - mogą wspominać starcia Widzewa z Legią kibice w Łodzi. Emocje były gwarantowane i nie mogło być inaczej, kiedy spotkania tych drużyn decydowały o tym, która z nich zdobędzie mistrzostwo Polski.

Tak było m.in. w 1996 i 1997 roku, kiedy Widzew dwukrotnie zwyciężał w stolicy i sprzed nosa zgarniał tytuły Legii. Do dziś wygrane 3:2 spotkanie sprzed 15 lat wspominane jest z wypiekami na twarzy. Niestety, to już tylko wspomnienia. W tym wieku po każdym kolejnym spotkaniu słowo klasyk stawało się coraz mniej do niego pasujące. Szczególne powody do narzekań mają łódzcy kibice, którzy zwycięstwa nad stołecznym rywalem nie mogą doczekać się od 12 lat.

- Wiadomo, dlaczego te szlagiery straciły na znaczeniu. My, w przeciwieństwie do Legii, nie bijemy się już o mistrzostwo i niestety główny wpływ na to ma ekonomia - mówi trener Widzewa Radosław Mroczkowski. - Niestety zostaliśmy w tyle pod względem sytuacji kadrowej, budżetu czy stadionu. Kto pamięta tamte mecze, wie, że Widzew ściągał wtedy, kogo chciał, nawet z ekipy Legii. Może kiedyś wrócą te czasy, ale na razie rzeczywistość jest inna.

M.in. dlatego szkoleniowiec Widzewa nie określa zbliżającego się meczu najważniejszym w tej rundzie. - Nie ma co tak do tego podchodzić. To jest ważne, prestiżowe spotkanie, bo jedziemy do lidera i drużyny, z którą zawsze trzeba się liczyć - podkreśla. - Dla nas jednak każdy mecz ma swoją wagę i jest ważny, tym bardziej teraz, kiedy przegraliśmy dwa spotkania.

Przerwanie złej passy w Warszawie będzie zadaniem bardzo trudnym, bo Legia wydaje się obecnie najbardziej wymagającym ligowym rywalem, a w niedzielę o jej sile ofensywnej przekonał się Lech, który na własnym boisku już po pół godzinie gry przegrywał 0:3.

- O atutach naszego rywala możemy mówić długo, ale nie o to chodzi - mówi trener. - Wiem, że wszyscy dopisali już punkty Legii, a my wiemy, że łatwo nie będzie, ale postaramy się popsuć plany gospodarzom i wracać do Łodzi w lepszych nastrojach niż z Gdańska. Nie zakładam, czy punkt będzie sukcesem. Powiem tylko, że nie jedziemy zrobić wrażenie artystyczne, lecz zrealizować swój sposób na Legię.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany