Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew - GKS Bełchatów 1:0. Wygrali po 13 latach!

Bartłomiej Pawlak
Hachem Abbes zdobywa swoją pierwszą bramkę w barwach Widzewa.
Hachem Abbes zdobywa swoją pierwszą bramkę w barwach Widzewa. Paweł Łacheta
Piłkarze Widzewa przerwali serię meczów bez zwycięstwa z GKS Bełchatów. Po 13 latach wreszcie pokonali jednego z najbardziej niewygodnych rywali w ekstraklasie. Na własnym stadionie łodzianie zasłużenie zwyciężyli 1:0 po złotej główce Hachema Abbesa. Dzięki temu Widzew awansował na siódme miejsce w tabeli i ma tyle samo punktów, co broniąca mistrzostwa Wisła Kraków!

Drużyna z odległego zaledwie o 50 km od Łodzi Bełchatowa to jeden z najmniej lubianych przez widzewiaków zespołów ekstraklasy. I to niezależnie od sytuacji kadrowej czy zajmowanego w tabeli miejsca. Jak trudno widzewiakom grało się z GKS najlepiej świadczy fakt, że poprzedni raz łodzianie pokonali GKS Bełchatów w 1999 roku, kiedy w łódzkim zespole grali jeszcze tacy piłkarze, jak Marek Citko czy Tomasz Łapiński.
Radosław Matusiak dał dobrą zmianę.
Statystyki przemawiały więc za ekipą gości, do tego wiosną bełchatowianie spisują się bardzo dobrze (pokonali Lecha i Polonię Warszawa oraz zremisowali z Górnikiem). Ale przed meczem trener Widzewa, Radosław Mroczkowski, podkreślał, że nie wolno mówić o kompleksie tego rywala, co na boisku mieli pokazać jego podopieczni.

Trzecie z kolei mecz widzewiacy zaczęli w takim samym ustawieniu. Ale w pierwszych minutach zgranie nie okazało się ich atutem. Łodzianie od początku mieli inicjatywę, lecz nie mogli zamienić jej na chociaż jedną groźną sytuację bramkową. Większość ich akcji kończyła się na trzecim niecelnym podaniu lub w okolicach pola karnego bełchatowian. Brakowało dokładnego dogrania, ale trzeba zaznaczyć, że skutecznie utrudniali to ustawieni bardzo defensywnie piłkarze GKS. Przez to mecz nie zapowiadał się na wielkie widowisko. Wystarczy wspomnieć, że na pierwsze uderzenie na bramkę kibice czekali aż do 20 min. Strzał Marcina Żewłakowa był jednak niecelny, a do tego bardzo słaby.
Hachem Abbes zdobywa swoją pierwszą bramkę w barwach Widzewa.
Dużo groźniejsza była pierwsza próba zaskoczenia Łukasza Sapeli przez graczy Widzewa. W 23 min piłkę z prawej strony boiska wrzucił często włączający się do ofensywy Łukasz Broź, a z powietrza uderzył nożycami Princewill Okachi. Mocne uderzenie Nigeryjczyka przeleciało nad poprzeczką bramki GKS, ale gdyby było celne, pewnie golkiper gości nie miałby szans, a to byłby najładniejszy gol tej kolejki. Okachi był zdecydowanie najlepszym graczem Widzewa, z którym nie mogli sobie poradzić obrońcy gości i najczęściej powstrzymywali go faulem. Nie udało im się to w 39 min, kiedy czarnoskóry pomocnik minął Grzegorza Fonfarę i Mate Lacicia. Szkoda jedynie, że zabrakło mu już sił na mocniejszy strzał i piłka wylądowała w rękach Sapeli.

W kolejnej akcji we znaki bełchatowianom dał się Mehdi Ben Dhifallah, którego przy bocznej linii pola karnego sfaulował Jacek Popek. Po chwili kapitan GKS musiał tego mocno żałować. Do piłki podszedł Dudu, a to zawsze oznacza zagrożenie. Najlepszy asystent ubiegłego sezonu ekstraklasy popisał się dokładną centrą, do której nad głowami obrońców wyskoczył Hachem Abbes i z bliska umieścił głową piłkę w siatce. To był jego pierwszy gol w barwach Widzewa.
Trener Radosław Mroczkowski przygląda się akcji Mehdiego Ben Dhifallaha.
Łodzianie na prowadzenie na pewno zasłużyli, a kibice mogli mieć nadzieję, że dzięki temu mecz zrobi się ciekawszy. I tak rzeczywiście było. Jeszcze przed przerwą fani dwa razy poderwali się z miejsc. Za pierwszym razem po nonszalanckim zachowaniu Sapeli, któremu poza polem karnym piłkę odebrał Ben Dhifallah. Drugi raz - po kolejnym ofensywnym wejściu Dudu, który minął Filipa Modelskiego i mógł zaliczyć drugą asystę, gdyby piłki spod nóg Okachiego nie wybił Lacić.

W drugiej połowie role miały się odwrócić i to piłkarze Widzewa czekali na kontry. Pierwszą z nich przeprowadzili w 52 min, ale strzał Okachiego zza pola karnego zablokowali bełchatowianie, a próba poprawki przez Dudu była niecelna. Dużo lepszą okazję do podwyższenia prowadzenia Nigeryjczyk miał w 65 min. W tej akcji świetnie pokazał się Radosław Matusiak, który nad głowami obrońców podał do Okachiego (jego strzał obronił Sapela). W tej fazie mecz był już dużo szybszy niż w pierwszej połowie. Tempo podkręcili goście, ale tak naprawdę nie stworzyli żadnej okazji do zdobycia gola.
Piłkarze Widzewa nie odpuszczali rywalom.
Nerwowo było tylko w końcówce spotkania, kiedy widzewiacy cofnęli się zbyt głęboko. Jednak o tym, że pierwsze od 13 lat zwycięstwo Widzewa nad GKS Bełchatów było zasłużone najlepiej świadczy fakt, że goście pierwszy celny strzał na bramkę Macieja Mielcarza oddali dopiero w 83 minucie.

Widzew - GKS Bełchatów 1:0 (1:0)
1:0 - Abbes (41).
Żółte kartki: Lacić, Baran (GKS)
Sędziował Tomasz Garbowski (Kluczbork)
Widzów 7000

Widzew (oceny w rankingu "Złote Buty"): Mielcarz 6 - Broź 7, Ukah 6, Abbes 8, Dudu 7 - Ostrowski 4 (58, Oziębała 2), Pinheiro 5 (78, Bartkowski 1), Panka 6, Okachi 7, Kaczmarek 5 - Ben Dhifallah 6 (62, Matusiak 4).
GKS Bełchatów: Sapela - Modelski, Lacić, Wilusz, Popek - Wróbel, Baran, Fonfara (46, Wacławczyk), Bożok, Kosowski (56, Mateusz Mak) - Żewłakow (56, Buzała)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany