Piłkarze Widzewa już drugi raz z rzędu niedzielnym spotkaniem przed własną publicznością kończyć będą kolejkę czwartej ligi. Kto wie, może zwycięstwo nad Orłem Nieborów da łódzkiej drużynie i jej kibicom okazję do świętowania z usadowienia się na fotelu lidera. Wszak KS Paradyż nie musi wcale wywalczyć kompletu punktów w konfrontacji z Włókniarzem Zelów, który wygrał trzy ostatnie ligowe potyczki (3:2 z Mazovią Rawa Mazowiecka, 4:0 z Astorią Szczerców i 3:0 ze Zjednoczonymi Bełchatów).
Szczególnie ten ostatni triumf Włókniarza był niezwykle istotny dla... łódzkiej drużyny, bo dzięki temu Widzew mógł wskoczyć na drugie miejsce w tabeli.
Wróćmy jednak do zespołu prowadzonego przez trenera Marcina Płuskę. Kiedy na boisko rewelacji wiosny (dziewięć z rzędu wygranych widzewiaków) przyjeżdża drużyna, która w rundzie rewanżowej nie wygrała spotkania, to faworyt takiej konfrontacji może być tylko jeden.
Oczywiści należy przestrzec łodzian przed dopisywaniem sobie punktów jeszcze przed meczem. Orzeł, choć ma fatalną wiosnę, to jednak potrafił postarać się w drugiej części sezonu o niespodziankę. Za taką należy uznać remis 1:1 z zespołem z czołówki - Zjednoczonymi Bełchatów. Widzew jest na fali, ale jeszcze nie może sobie pozwolić na luz, bo to mogłoby się fatalnie zakończyć.
Przed drużynami 29. seria spotkań, co oznacza, że po jej rozegraniu do zakończenia sezonu pozostanie jeszcze dziewięć ligowych pojedynków.
Pewnie w Widzewie zdają sobie sprawę, że to dopiero półmetek ligowej wiosny, a przecież łodzianie nadal muszą gonić lidera. Dlatego nie może być mowy o spoczęciu na laurach i odcinaniu kuponów od dotychczasowych sukcesów.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?