Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Widzew. Co się stało z zespołem w drugiej połowie?

pas
Po trzech zwycięstwach piłkarze Widzewa stracili dwa punkty, remisując w Elblągu z Concordią 2:2.

Można mówić, że łodzianie uratowali punkt, bo przegrywali w tym meczu 1:2, w końcówce grali w dziesięciu, a od straty trzeciego gola dwa razy ratował ich... słupek. Miłe złego początki. Lepiej początku spotkania nie można sobie wymarzyć. W pierwszej akcji Widzew zdobył gola po samobójczym strzale rywala. Powinien pójść za ciosem i to zrobił.
Miał przewagę, zepchnął rywala do defensywy, stworzył trzy dogodne sytuacje, ale nie potrafił ich wykorzystać. Jak słusznie mówi stara futbolowa prawda, takie sytuacje się mszczą. Nie strzeliłeś, to za karę dostajesz gola do szatni. Pytanie tylko dlaczego po rzucie wolnym nikt nie krył autora bramki?
Druga połowa meczu przyniosła spore zaskoczenie. Przeważali gospodarze, grali składniej, dłużej utrzymywali się przy piłce, przeprowadzili kilka groźnych akcji, z których, na szczęście dla Widzewa, padł tylko jeden gol.
Gdy nie idzie trzeba liczyć na stałe fragmenty gry i... Daniela Mąkę. Pomocnik znalazł się w odpowiednim miejscu i w odpowiednim czasie i zdobył jedenastego gola w rozgrywkach.
W końcówce widzewiacy więcej energii tracili na przepychanki i niepotrzebne dyskusje z rywalami, niż na składną grę. Inna sprawa, że walczyli w osłabieniu, a arbiter pojedynku przestał panować nad boiskowymi wydarzeniami.
Remis nie jest sportową tragedią. Widzew cały czas jest w grze o II ligę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany